OPOKA
11(32)
W KRAJU
Kórnik marzec
1995
_________________________________
Wydawnictwo seryjne, ukazujące się w nieregularnych
odstępach czasu
pod redakcją
Macieja Giertycha
Adres: ul. Parkowa 19/8, 62-035 Kórnik.
______________________________________________________
O co chodzi?
Wojna na górze denerwuje wszystkich.
Nie wiadomo o co chodzi. Pogubienie jest totalne. Prawo jest niejasne. Reguły
gry politycznej zmieniają się jak w kalejdoskopie. Wszyscy używają tych samych
słów, ale w ustach każdego co innego one oznaczają. Gdzie szukać klucza do
zrozumienia istoty obecnych rozgrywek?
Wydaje mi się, że to pogubienie jest
celowo zaplanowane. Szary obywatel ma nie wiedzieć o co chodzi. Ma się zmęczyć
polityką i przestać myśleć politycznie, przestać się wtrącać w sprawy Państwa.
Ma zostawić to zawodowym politykom. Może ich nienawidzieć, byle by co jakiś czas poszedł do urny wyborczej i
zagłosował jak mu podyktują środki
masowego przekazu, bez własnego rozeznania. Dostanie jakiś tam wybór, ale nie
będzie rozumiał jego istoty, a wynik i tak będzie bez znaczenia. Niezależnie od
tego kto wygra w istotnych sprawach
pozostanie to samo. Partie ponoć poglądy
mają różne, ale czy rzeczywiście? Czy w najważniejszych sprawach dla Państwa i
Narodu tak bardzo się różnią.
Wszystkie partie, od skrajnej lewicy
do Gazety Polskiej, duże i małe,
"idą do Europy", chcą wejścia do NATO, reagują alergicznie na
kontakty z Rosją, popierają prywatyzację bez reprywatyzacji, podnoszą podatki i
wydatki państwa, tylko symbolicznie
"walczą" z korupcją itd.
Nie znaczy to, że wszyscy politycy
mają taki sam program. Tak wcale nie jest. Rzecz jednak w tym, że autentyczne
podziały biegną nie pomiędzy partiami ale na poprzek wszystkich partii. Ba,
nawet duchowieństwo i episkopat w sprawach politycznych są podzieleni według
tego samego kryterium. Jakie to kryterium? Moim zdaniem główny podział to na
patriotów i internacjonalistów. Na tych co liczą się ze swoim elektoratem i na
tych, którzy liczą się ze swoimi mocodawcami z zagranicy. Na tych co chcą
działać w interesie Polski i odróżniają ją od reszty świata i na tych co chcą
nas zintegrować z światem i podporządkować programom ogólnoświatowym. Recepty
na rozwiązywanie poszczególnych kwestii mogą być różne, w zależności od
osadzenia w określonej tradycji politycznej, ale w istotnych sprawach patrioci
zawsze się dogadają, bo łączy ich interes Polski i Polaków. Internacjonaliści
też się dogadają, bo łączy ich bądź solidarność z siłami niepolskimi, bądź
uzależnienie od nich, głównie finansowe. Przy okazji warto zauważyć jakie
partie mają pieniądze, prasę, wiele ludzi na etatach, drogie reklamy
wyborcze, itd. Gdy naród jest biedny,
partie wyrastające z rodzimej gleby są ubogie. Gdy partia bez szerokiej rzeszy
członków jest bogata to znaczy, że korzysta z pomocy sił niepolskich.
Równocześnie warto zauważyć, którzy
politycy z poszczególnych partii mają
regularny dostęp do telewizji. Wygląda na to, że te same siły próbują opanować
wszystkie orientacje polityczne, a do nagłaśniania w mediach dopuszczają tylko
tych ludzi, nad którymi już panują.
Dotyczy to zarówno partii mających silne reprezentacje w Sejmie jak i z
opozycji pozaparlamentarnej. Są osoby, które reprezentują choćby mikroskopowe
partie czy frakcje w ramach swoich partii, a które prawie co dzień oglądamy w
telewizji. Ktoś jest w stanie spowodować, że właśnie te osoby prosi się o
wypowiedź w najprzeróżniejszych bieżących sprawach. Ten kto faktycznie rządzi,
panuje nad mediami. Zastanówmy się czy są to "internacjonaliści" czy
"patrioci"?
Oczywiście na ten podział nakładają
się różne interesy prywatne, grupowe, zawodowe itd. To jest normalne i
występuje w każdym systemie. Zarówno patrioci jak i internacjonaliści od czasu
do czasu myślą o sobie i swoich partykularnych interesach. To widzimy i to
denerwuje. Ale to jest ludzkie. Nikt nie jest od tego wolny. Nie każdy przekracza
prawo czy choćby etykę, ale każdemu można zarzucić, że w tej czy innej sprawie
działa nie w interesie ogólnym ale partykularnym. W ten sposób można zniszczyć
każdego. Trzeba tylko panować nad mediami. Nie dajmy sobie zaciemnić obrazu
rzeczywistości rozdmuchiwanymi przykładami prywaty. Raczej patrzmy czyje
grzechy są nagłaśniane, a czyje wyciszane.
Jestem przekonany, że w Polsce media
są w ręku internacjonalistów. Czy usłyszeliśmy kiedykolwiek w TV głos przeciwko
wchodzeniu do Europy czy do NATO? Czy usłyszeliśmy krytykę uzależnień od Banku
Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego? Czy usłyszeliśmy krytykę
postawy światowego żydostwa wobec Polski? Czy usłyszeliśmy krytykę
Euroregionów? Czy usłyszeliśmy krytykę masonerii i jej przybudówek (klubów
Rotary, Lwy, YMCA itd.)? W tych sprawach mamy w TV przedziwną jednomyślność,
choć w Narodzie zdecydowanie jej nie ma. Oznacza to, że jesteśmy w obcej
niewoli. Do 1989 r. wiedzieliśmy, że jesteśmy niewolnikami. Teraz ogół tego nie wie i ma pozostać w niewiedzy. Na
tym polega główny sens obecnej dezinformacji.
Do internacjonalistów zaliczam
Bronisława Geremka, Jarosława Kaczyńskiego, Aleksandra Kwaśniewskiego, Aleksandra Małachowskiego, Andrzeja Olechowskiego, Jana Parysa, prof.
Religę, Hanne Suchocką, Prezydenta Wałęsę, a przynajmniej jego otoczenie, które
za niego decyduje w ważnych sprawach, i wielu, wielu innych. W tym kontekście czy może dziwić, że Wałęsa
woli na premiera Kwaśniewskiego niż Oleksego, a Oleksego bardziej niż Pawlaka?
Czy może dziwić projekt Geremka by stworzyć "rząd ponadpartyjny"? Czy
może dziwić, że zwolnionego z funkcji szefa MSZ Andrzeja Olechowskiego nagle
namiętnie broni Zbigniew Brzeziński i Jan Nowak-Jeziorański? Przypomnijmy.
Olechowski to człowiek Klubu Bilderberg, człowiek rządu światowego. Niech nas
nie zmyli jego poparcie dla konkordatu.
Internacjonalistom nie odpowiadało,
że obecna koalicja pod premierostwem Pawlaka spowalniała "wchodzenie do
Europy", że zadawała pytania czy to się nam opłaci? Olechowski ma żal do
Pawlaka, że próbował uruchamiać dla nas rosyjski rynek zbytu (Gazeta Wyborcza 19.I..95).
Internacjonaliści mają też żal, o opóźnianie prywatyzacji. To z PSL
"wywodzi się największa opozycja wobec prywatyzacji" - skarży się
Leszek Balcerowicz (Dziennik Sieradzki 24-26.XII.94).
Gdy Pawlak opóźniał podpisanie Programu Powszechnej Prywatyzacji wywierał nań
nacisk "klub" byłych i obecnych ministrów od prywatyzacji z kilku
kolejnych rządów, rzekomo różnej proweniencji.
Zaraz mi ktoś zarzuci, że popieram
lewicowy rząd Pawlaka. Nic podobnego! Ja tylko popieram te tendencje, które,
niestety w bardzo ograniczonej mierze, sprzeciwiają się uzależnianiu Polski od
Zachodu. Szczególnie są one zauważalne w PSL. Stąd konieczne było przetasowanie
koalicji, która przecież nie utraciła większości sejmowej. To wcale nie
oznacza, że w PSL nie ma internacjonalistów. Są i sporo z nich ostało się w
rządzie Oleksego, ale nie ma ich tam na dole u elektoratu, u polskiego
katolickiego chłopa. Pawlak licząc się
ze swoim elektoratem hamował proces integracji z Zachodem i dlatego musiał
odejść. Z elektoratem liczą się przede wszystkim ci co go mają. Z tych samych
powodów rząd Oleksego będzie uważany za niezadowalający w pełni. Oleksy
pochodzi ze wsi, a powiązań zagranicznych
chyba za dużo nie ma. Prezydent nie walczył z takim czy innym budżetem,
nie walczył z podatkami, nie walczył z lewicą, nie walczył z korupcją. To
wszystko były preteksty. Walczył z Pawlakiem z powodu jego wahań w sprawie
integracji z Zachodem. Na ile Oleksy będzie się wahał zobaczymy. Na pewno mniej
i dlatego został zaakceptowany. Od tego zależeć będą jego stosunki z
Prezydentem. W sprawie "resortów prezydenckich" poddał się zupełnie.
Rząd ma bardziej prozachodni niż poprzedni.
Na całą tą walkę oczywiście nakładają
się różne interesy partykularne. Prezydent chce reelekcji i dlatego chce być
stale widoczny w TV - bo przecież widoczność daje głosy niezdecydowanych (czyli
większości), a nie sens tego co się mówi. Olechowski woli pensję
przewodniczącego rady nadzorczej banku niż pensję ministra. Posłowie chcą
utrzymać się do końca kadencji, a obawiając się, że Prezydent może rozwiązać Sejm, uchwalają proponowane przez
koalicję podatki i budżet, a nawet głosami spoza koalicji odrzucają veto Prezydenta. Dzięki tej samej obawie
Sejm trzyma się litery prawa i nie kwestionuje uprawnień Prezydenta odnośnie
"resortów prezydenckich" zagwarantowanych kiedyś prezydentowi
Jaruzelskiemu. Oskarżani o korupcję posłowie chcą zachować immunitety poselskie
jak najdłużej. W obliczu perspektywy, że trzeba będzie prowadzić kampanię
wyborczą bez dostępu do biur poselskich, bez służbowych faxów i telefonów, bez
diet poselskich i służbowej poczty, posłowie zgodnie uchwalają zmianę
konstytucji by kadencję Sejmu przedłużyć do chwili powołania nowego. Te
interesy i interesiki są widoczne jak na dłoni. Wiele jest niewidocznych. Ale
to nie one stanowią istotę rozgrywki politycznej.
Istotą jest walka o suwerenność, czy
też o podporządkowanie Polski.
Wspomniałem, że i wśród
duchowieństwa też są internacjonaliści. Tu chodzi nie tylko o synkretystów i nadgorliwych ekumenistów, ani
o posłuszeństwo polityczne wobec Watykanu, co się często Kościołowi zarzuca..
Chodzi o tych, którzy chcą zaangażować polityczny autorytet Kościoła po stronie
internacjonalistów w rozgrywkach politycznych, którzy chcą by Kościół poparł
"wchodzenie do Europy".
Ludzie Kościoła często są
politycznie naiwni. Skoro sami mówią prawdę sądzą według siebie i są zbyt ufni
wobec tego co mówią politycy. W Polsce istnieje elektorat katolicki, taki,
który ogląda się na polityczne rady Kościoła, elektorat antyaborcyjny. Ten też
trzeba politycznie zagospodarować. A więc jest dla nich wymyślona opcja
polityczna "pro-katolicka", z obroną życia nienarodzonych i
konkordatem. Tymczasem w pozostałych sprawach program polityczny jest ten sam,
którego pragną internacjonaliści. To dla tego elektoratu jest Prezydent Wałęsa
i konstytucja wg. projektu Solidarności.
Może narażę się tutaj duchowieństwu,
ale nie uważam sprawy konkordatu za sprawę szczególnie ważną. Czy będzie on
ratyfikowany czy też nie, nie będzie to miało wpływu na pozycję Kościoła w
Polsce. Ona pozostanie silną, również w domenie polityki. A gdy władza będzie
chciała wojny z Kościołem, to ją zrobi niezależnie od tego czy będzie konkordat
czy też go nie będzie.
Kościół winien działać na innej
płaszczyźnie, duszpasterskiej. W
sprawie aborcji kręgi katolickie popełniły fatalny błąd zwalczając
ustawę z 1956 roku. Trzeba było zwalczać kodeks karny z roku 1932, z czasów
sanacyjnych. To wtedy wprowadzono dopuszczalność zabijania dzieci w pewnych
określonych sytuacjach. W roku 1956 tylko rozszerzono tą dopuszczalność. Skoro
zwalczano ustawę z 1956 r. to i ją uchylono. Przepisy z 1932 roku pozostały w
mocy. Żywych urodzeń nie przybyło. W majestacie prawa nadal zabija się polskie
dzieci. Nie słychać wielkiego ścigania za nielegalne aborcje. Nie ma woli władz
walki z aborcją. Środowiska katolickie wyciszyły walkę o życie nienarodzonych.
Tymczasem towarzyszący tej wadliwej ustawie wymóg edukacji seksualnej w
szkołach jest intensywnie wprowadzany w życie. W tej sprawie jest wola władz.
Kościół i środowiska katolickie winny zająć się walką z demoralizacją młodzieży
przez szkoły, prasę młodzieżową, programy TV i dyskoteki, walką o pełną ochronę
życia nienarodzonych i o promocję normalnej rodziny.
Nie miejmy złudzeń, że zwolennicy
konkordatu lansują program katolicki. Popatrzmy jak głosowali w sprawie
przerywania ciąży, jakie wyjątki akceptowali. Popatrzmy jak nas pchają "do
Europy".
Co znaczy wchodzenie do Europy
najlepiej ilustruje sprawa walki Kościoła z internacjonalistami w Kairze. Tam
chodziło o politykę ludnościową świata. O programy antykoncepcyjne i aborcyjne.
Watykan wygrał rozgrywkę z pomocą krajów Ameryki Łacińskiej i Filipin. Częściowo
pomogły kraje muzułmańskie. Ale Europa nie pomogła nic. Nawet Włochy i
Irlandia, które chciały głosować inaczej, nie mogły, bo nie pozwalała na to
umowa z Maastricht. Obowiązywała solidarność Unii Europejskiej (30 Days 9 ,1994). Polska głosowała jak
Unia Europejska. Dostosowujemy się! Idziemy do Europy!
Obudźmy się! Polsce potrzebny jest
ruch sprzeciwu wobec międzynarodówek, zarówno socjalistycznych jak i
masońskich, ruch sprzeciwu wobec "wchodzenia do Europy". Norwegowie
się obronili. Nas też stać na to.
Jak to zrobić? Nic nie wskóramy,
póki rządzi dezinformacja.
W czasach PRL główne decyzje
zapadały na Kremlu. Na tyle na ile się dało władza w Warszawie załatwiała
polskie sprawy, ale bez narażania się decydentom zewnętrznym. Na to pozwolić
sobie nie mogła. Takie były uwarunkowania zewnętrzne. To wiedzieliśmy wszyscy.
Teraz jest dokładnie to samo, tylko
szeroki ogół tego nie widzi. Zmieniła się zagraniczna siedziba decydentów.
Znajdują się oni na Zachodzie, w Banku Światowym i w Brukseli, w lożach i w
centralach wywiadowczych. Odbiorcami ich decyzji są ci z naszych polityków,
których nazywam internacjonalistami.
Jak do tego doszło?
Gdy w ZSRR pojawiła się pierestrojka
i Zachód dogadał się z Gorbaczowem, uzależniona od zachodnich sił opozycja
działająca w Polsce dostała polecenie dogadać się z PZPR. Porozumienie to
nastąpiło w Magdalence i przy Okrągłym Stole. Lewica PZPR i lewica opozycyjna
dogadały się. Jeszcze ściśle mówiąc, to lewica PZPR dogadała się ze swoimi
dysydentami z roku 1968. Prawica PZPR (moczarowcy, grunwaldowcy) dostała
kopniaka. Podobnie prawica opozycyjna. Z
obecnych przy Okrągłym Stole jedynie mec. Siła Nowicki zrozumiał co się dzieje
i głośno ostrzegał. Ale był to głos wołającego na puszczy.
Dzisiaj od Geremka do Kwaśniewskiego
jest bardzo blisko. Od Michnika do Urbana także. Kto tego nie widzi, ten nie
rozumie tego co się w Polsce dzieje. To porozumienie
"okrągło-stołowe" sprawuje władzę! To ono przejęło majątek PRL i
stanowi dzisiejszą elitę gospodarczą. Socjaliści stali się biznesmenami! Rządy
się zmieniają, ale na tej zasadzie, że faktyczna władza pozostaje w rękach tych
samych sił, a my wyborcy dostajemy do opluwania i wymiany ich części
dekoracyjne. Przy rządzie Suchockiej to ZChN był dekoracją i zbierał guzy
podczas gdy Suchocka i Kuroń byli pod ochroną. Przy rządzie Pawlaka to PSL
zbierało guzy, a nie Kwaśniewski czy Cimoszewicz. U Oleksego PSL ma jeszcze
mniej do gadania. Będzie dalej pokutował za grzechy obecnego rządu.
Faktyczna władza to zakulisowe
porozumienie internacjonalistów. Nie obali się jej bez porozumienia patriotów.
Ono nie musi być zakulisowe, bo nie ma czego ukrywać. Tylko musi do niego
dojść!
Nie dojdzie jednak przy panującej
dezinformacji. Próby połączenia centroprawicy (Halla i Łopuszańskiego, Parysa i
Łączkowskiego itd.) prowadzą do nikąd. Łączne określanie mianem
"komuchow" SLD i PSL działa podobnie. Tylko utrzymuje podziały fikcyjne
i uniemożliwia prawdziwe. Prawdziwe i liczące się porozumienie może powstać
jedynie na bazie tego co kiedyś nazywało się Chjenopiastem; chadeków, endeków i
nielewicowych ludowców.
Demaskujmy fikcję dzisiejszego życia
politycznego w Polsce!
Z
nauczania Feliksa Konecznego
Inkulturacja
Dla Kościoła inkulturacja oznacza
wybór z lokalnej tradycji tego co nadaje się do uświęcenia i włączenia w życie chrześcijańskie oraz odrzucenia tego,
co do uświęcenia nie nadaje się. Dla ludności lokalnej często oznacza ona coś
wręcz przeciwnego, wybór z nauki Kościoła tego co pasuje, a odrzucenie tego, co
jest niewygodne. Na tym tle powstają różne konflikty. Kościół ma doświadczenie
wieków i zawsze, jednakowo, ale systematycznie, swoją zdecydowaną postawą
przetwarza oblicze ziemi. Jest wychowawcą świata.
Koneczny zwrócił uwagę na to, że
Kościół ewangelizując świat stawia cztery wymagania, dwa natychmiastowe, a dwa
rozłożone w czasie. Natychmiastowe to monogamia i wolność doktryny katolickiej
od ingerencji władzy cywilnej. Rozłożone w czasie, to likwidacja niewolnictwa i
likwidacja msty.
Monogamia
Z życia świeckiego Kościół
sakralizuje jedynie małżeństwo, ale równocześnie dokonuje tym rewolucji w
myśleniu. W krajach o tradycji poligamicznej wymóg monogamii to główny problem,
z którym boryka się misjonarz. Kto żyje w poligamii, ma z tego tytułu
obowiązki. Nieraz dozgonnie jest tylko katechumenem, choć może już dzieci
wychować w Chrześcijaństwie. Chrzest otrzyma dopiero wtedy, gdy na tyle wyzwoli
się ze swojej sytuacji społecznej i ekonomicznej, by znaleźć się w stanie
wolnym lub w małżeństwie monogamicznym. Bardzo trudna to droga, ale upór
Kościoła w tej sprawie daje zbawienne owoce, bowiem monogamia wyzwala rodzinę
społecznie i ekonomicznie. Przestawia z myślenia gromadnego (rodowego) na
personalistyczne (rodzinne). Taką rolę pełni Kościół w krajach Islamu.
Są kraje trzeciego świata, gdzie
lokalna tradycja matrymonialna jest monogamiczna, ale mężczyzna choć wierny
swojej połowicy nie uzna jej za żonę w pełni, póki nie urodzi mu dziecka
dowodząc tym swojej płodności, albo póki nie urodzi mu syna, co ze względów
spadkowych jest uważane za główne zadnie instytucji małżeństwa. W takich
krajach ksiądz odmawia pobłogosławienia małżeństwa, póki mężczyzna nie
zdecyduje, że pragnie być wierny na zawsze danej kobiecie, że nie stawia
warunków, na mocy których mógłby się jej później pozbyć. Skutek jest taki, że
bywają chrześcijanie praktykujący w okresie przednarzeczeńskim, potem są w
konflikcie z Kościołem aż do momentu urodzenia upragnionego dziecka i dopiero
wtedy Kościół błogosławi ich związek, bo traktują go już jako dozgonny. Wtedy
wracają do sakramentów. Niektórym wydaje się, że Kościół powinien zmienić swoje
zasady, jakoś dostosować praktykę do lokalnej tradycji i trudno im zrozumieć,
dlaczego Kościół jest taki uparty w tej sprawie. Oczywiście wszelkie ustępstwa
zaraz by się upowszechniły, znalazłyby zwolenników takich małżeństw "na
próbę" i w innych miejscach świata. Skończyłaby się zasada
nierozerwalności małżeństwa.
Rozmawiałem kiedyś w Rzymie z
anglosaskim misjonarzem, który ubolewał, że Kościół jest tak mało wyrozumiały
dla lokalnych tradycji. Nie chce uwzględnić potrzeb duszpasterskich, co
powoduje, że ludzie żyją w stanie grzechu. Nie mógł zrozumieć uporu Kościoła. Z
żalem konstatował, że prędzej jego owieczki zaakceptują nierozerwalność
małżeństwa niż Kościół adaptuje się do lokalnych obyczajów. Był zaskoczony gdy
mu zwróciłem uwagę, iż właśnie jego rola
ma polegać na dostosowywaniu owieczek do nauki Kościoła, a nie
odwrotnie.
Niezależność
doktrynalna
Gdy nie ma warunków na głoszenie
doktryny katolickiej Kościół zejdzie do podziemia, do katakumb, lub nawet w
ogóle się usunie, ale nigdy nie pozwoli na ingerencje jakichkolwiek czynników
cywilnych w doktrynę. W cywilizacjach gdzie religia jest narzędziem w ręku
władzy cywilnej, jak wojsko czy sądownictwo, pojawienie się Kościoła
Katolickiego to wyłom w pojęciach o tolerancji. Nie łatwo taki nieustępliwy
Kościół zaakceptować. Ale gdy to nastąpi to działa on jak klin wbity w lokalne
zasady życia zbiorowego. Uczy bowiem prawdziwej tolerancji, prawdziwej wolności
sumienia. Stąd tak wielką wartość ma choćby najmniejsza obecność Kościoła. W
wielu krajach Kościół ma znikomą liczbę wiernych, żyje może bardziej dla
turystów katolickich niż dla wiernych lokalnych. Ale istnieje, trwa. Swoją
obecnością pokazuje innym wyznaniom, że można być od władzy cywilnej
niezależnym. Z czasem Kościół wychowuje do łacińskiej zasady prymatu Papieża
nad Cesarzem, do tego, że Kościół ma obowiązek pouczać władzę polityczną, a
władza cywilna nie ma prawa pouczania Kościoła.
Niewolnictwo
Niewolnictwa już niewiele jest na
świecie, ale są jego inne formy:
dyskryminacja kastowa, szczepowa, rasowa, narodowa, religijna czy po
prostu ekonomiczna. Są wyzyskujący i wyzyskiwani. Kościół domaga się godności
dla osoby ludzkiej, ale czyni to stopniowo, ewolucyjnie. Natychmiastowe
działanie prowadziłoby do upolitycznienia Kościoła, do związania z jakimś
ruchem wyzwoleńczym, z jakąś rewolucją. W wielu krajach są naciski na Kościół,
by włączył się do walki o sprawiedliwość społeczną, by poparł tych, co o nią walczą
zbrojnie. Taką postawę ma wielu księży, a nawet biskupów. Taki sens ma tzw.
"teologia wyzwolenia" w Ameryce Łacińskiej. Podobne naciski
obserwowano w Południowej Afryce czy Rwandzie. Ale Kościół ma swoje
doświadczenie wieków. Broni się przed upolitycznieniem. Nie pozwala
duchowieństwu brać stron w konfliktach społecznych. Idzie więc Kościół z Dobrą
Nowiną i posługą sakramentalną, zarówno do tych co na wozie jak i do tych co
pod wozem, naucza i próbuje doprowadzić do stopniowego zbliżenia skonfliktowanych społeczności na bazie motywacji moralnych. W
kościele panowie i niewolnicy doznają zrównania.
W czasach PRL niektórzy mieli
pretensje do księży, że w zaciszu zakrystii udzielali ślubów i chrztów
partyjnym, że byli kapelanami w wojsku, że rozmawiali z władzami. Ksiądz jednak
jest dla wszystkich. Nie było to z korzyścią dla Polski gdy księża zbyt intensywnie
angażowali się w bezpośrednią walkę polityczną. Z reguły biskupi musieli
studzić zapały co niektórych za bardzo w gorącej wodzie kąpanych kapłanów
(Nowak, Zych, Małkowski - by przypomnieć choć kilka nazwisk).
Msta
Msta, wendeta, to dla wielu ludów
obowiązek moralny. Obowiązek pomszczenia skrzywdzonego rodowca. Płyną z tego
waśnie rodowe i wojny domowe. Kościół uparcie naucza, że zemsta to grzech, że
krzywdy dochodzić należy w sądach cywilnych. Tym samym Kościół staje się
politycznym wychowawcą Państwa. Wiele
jest dziś młodych państw na świecie. Nie zawsze rozumieją, w jakim celu
posiadają siłę fizyczną. Wielu władcom wydaje się, że wojsko i policja są od
tego, by bronić władzy przed obywatelami. W całości traktowane są jak gwardia
pałacowa. Tymczasem Kościół wychowuje władzę cywilną do przyjęcia
odpowiedzialności za wymiar sprawiedliwości, za obronę obywateli przed
samosądami i rozbojem. W młodych krajach nauczając, że zemsta nie jest
obowiązkiem moralnym, ale wręcz przeciwnie moralnym złem, Kościół staje się
czynnikiem państwotwórczym.
Kościół funkcjonuje w różnych
cywilizacjach wychowując je do cywilizacji miłości, do cywilizacji łacińskiej.
Najtrudniejsza jest praca w cywilizacjach sakralnych, np. bramińskiej. Tam, nie
tylko małżeństwo ale wszystkie przejawy życia są zsakralizowane. By w pełni
nawrócić się trzeba odciąć się nie tylko od obcej religii ale i od rodzimej
cywilizacji. Nie można bowiem będąc chrześcijaninem, trwać przy sakralnych
praktykach czy pojęciach należących do innej religii. Stąd też tyle problemów z
zakresu inkulturacji ma Kościół w Indiach.
Szkoda, że nauka o cywilizacjach
krakowskiego profesora, Feliksa Konecznego, tak mało jest znana po świecie.
Przydałaby się Kościołowi. Myślę, że dla wielu biskupów, szczególnie w krajach
misyjnych, funkcjonowanie Kościoła i jego rola wychowawcza w świecie byłaby bardziej zrozumiała gdyby Koneczny
był znany.
Nowy Światowy Ład
Modne jest dzisiaj hasło nowego ładu
światowego. New World Order. Novus ordo
seculorum - wypisane na amerykańskich jednodolarówkach. Do czego ono
prowadzi? W gruncie rzeczy do niczego nowego. Zdąża do uniwersalizmu. Do
podporządkowania całego świata jednej władzy, do Rządu Światowego, do
narzucenia wszystkim jednej ideologii.
Kościół Katolicki dąży do zdobycia
całego świata dla Chrystusa. Niesie Dobrą Nowinę po wszystkie krańce ziemi i
pragnie by była jedna owczarnia i jeden Pasterz. Czyni to otwarcie i z
podniesionym czołem. Nie ma ambicji politycznych rządzenia światem, ale chce by
panowała jedna ideologia, jedna norma etyczna.
Cesarze rzymscy, Atylla, Cesarze
niemieccy, Czyngis chan, Imperium Ottomańskie, Napoleon, bolszewizm, Hitler oto
niektóre przykłady prób narzucenia
światu jednolitej władzy siłą. Były to działania zbrodnicze, zaborcze,
ale jawne.
Dziś jesteśmy świadkami próby
narzucenia światu jednolitej władzy i ideologii podstępem, z ukrycia.
W czasie pierwszej wojny światowej w
kręgach masońskich powstał pomysł stworzenia Ligi Narodów. W zamierzeniach
projektodawców miała ona być wyposażona we władzę wykonawczą w stosunku do
zrzeszonych państw, we własne wojsko itd.. Nie było na to jednak zgody. Również
ONZ w pierwszym etapie nie posiadała zbyt wiele kompetencji. Ale one stopniowo
wzrastają. Pomału zalecenia zamieniają się w dyktat. Posłuszeństwo wymusza się
przez sankcje. Misje pokojowe, rozjemcze
zamieniają się w wojskowe, interwencyjne. Różnorodność polityczna
zamienia się w polityczną poprawność. Pluralizm ideologiczny zmienia się w
ideologiczną normę. Niestety nie jest to norma chrześcijańska, ani nawet
wynikająca z prawa naturalnego. Prawa słabych są gwałcone przez dyktat silnych
i bogatych.
Oto kilka przykładów. Kraje rozwinięte
wzbogaciły się najpierw na eksploatacji własnych zasobów naturalnych, które
wyniszczyły, a potem na eksploatacji zasobów krajów podbitych (kolonializm,
neokolonializm). Dzisiaj broni się biednym wstępu do klubu bogatych zalecając
im ograniczenie rozwoju własnych zasobów
naturalnych w imię ochrony środowiska naturalnego, ginących gatunków itd. Na
ekologicznym Szczycie Ziemi w Rio
uchwalono coś w rodzaju międzynarodowej policji ekologicznej. Wszystko
oczywiście w imię dobra ludzkości, ale na zasadzie, że biedni mają pozostać
biednymi, a eksploatacją ich zasobów naturalnych mają się zająć koncerny
międzynarodowe, które za bezcen te zasoby wywiozą. Wspaniała Szwajcaria pomału
zamienia całą swoją przyrodę w jeden wielki park narodowy, ogranicza eksploatacje
swoich lasów, ale nie ogranicza konsumpcji drewna na jednego obywatela. To jest
hipokryzja. To konsumowane drewno przywiezione będzie z zagranicy.
W
imię praw człowieka zabrania się sądom stosowania kar chłosty czy śmierci. W
szkołach zabrania się kar cielesnych. Ba, nawet rodzicom zabrania się
wymierzania dzieciom klapsów. Argumentem zawsze są przykłady ekscesów w tej
mierze. Walczy się jednak nie tyle z ekscesami co z zasadą kar cielesnych. W
imię "humanizacji więziennictwa" coraz łagodniej traktuje się
bandziorów. Natomiast ideologię cielesnej nietykalności próbuje się narzucić
całemu światu, wbrew zdrowemu rozsądkowi i doświadczeniu wieków, że nie ma
skutecznego wychowania bez perspektywy kar odstraszających.
Najniebezpieczniejszym
działaniem ONZ jest próba narzucenia światu jednolitej ideologii w sprawie
rozrodczości. W 1994 w Kairze na konferencji ludnościowej była próba narzucenia
obowiązkowej dopuszczalności zabijania dzieci nienarodzonych. Nie udało się.
Inicjatywę utrącił Watykan przez skuteczne zmobilizowania kilku krajów
muzułmańskich i katolickich (niestety bez Polski).
Właśnie
zakończył się w Kopenhadze ONZ-owski Światowy Szczyt Rozwoju Społecznego
(6-12.III.95). Próbowano w dokumentach przygotowawczych mówić o rodzinie
"we wszystkich jej formach" pod czym kryła się akceptacja związków
homoseksualnych (w Danii zalegalizowanych). Podczas gdy w Kairze próbowano
narzucić prawo do "bezpiecznej i legalnej aborcji", tu już proponowano tylko "bezpieczną
aborcję". (Bezpieczna to ona jest tylko dla aborcjonisty, dla matki jest
zdrowotnie ryzykowna a dla dziecka zawsze śmiertelna). Dalej próbowano
wprowadzić światową zasadę "uprawnienia kobiet" (empowerment of
women), co miało wprowadzić idiotyczną zasadę, że w każdym zawodzie ma być
zatrudnionych 50% kobiet. Wreszcie proponowano podatek światowy na biednych,
którego redystrybucją miałaby się zająć ONZ. To już jawny element rządu
światowego. (The Wanderer
2.III.1995). Oczywiście nic z tego nie wyszło. Po doświadczeniu w Kairze nie
zdecydowano się na głosowania. Ale świat się pomału oswaja z pewnymi pomysłami.
Powracają one na coraz to nowym "szczycie" światowym. Co się raz
odrzuci, powróci na następnej konferencji. Co się natomiast raz uchwali jest
już obowiązujące na zawsze, np. kontrola ekologiczna uchwalona na Szczycie
Ziemi w Rio. To tak jak z głosowaniem w Europie w sprawie Maastricht. Kto
uchwalił to na zawsze. Kto odrzucił będzie głosował znowu (Dania, Norwegia), aż
uchwali.
Teraz
czeka nas nowy światowy szczyt. Konferencja ONZ na temat Kobiet w Pekinie. Tam
wolno mieć tylko jedno dziecko i aborcja jest przymusowa. Dobry teren do
przeprowadzenia ideologii Nowego Ładu Światowego. Hasła z Kairu i Kopenhagi
powrócą. Amerykańskie (i nie tylko) feministki także.
Kto
i kiedy głośno zadeklaruje sprzeciw wobec tych inicjatyw na rzecz
podporządkowania świata jednolitej władzy. Może warto przypomnieć, że
uniwersalistyczne zapędy cesarzy Niemieckich zatrzymał opór Polan, którzy
woleli przyjąć chrzest z pominięciem Cesarstwa i udowodnili, że można być
wiernym Kościołowi bez uległości cesarzowi. Mongołowie dalej jak do Legnicy nie
dotarli. Ekspansję Ottomanów zatrzymał Sobieski. Pochód bolszewików na Europę
zatrzymał Cud nad Wisłą. Hitlerowi pierwsi Polacy stawili opór. Jarzmo
socjalizmu pierwsi zrzucili Polacy. To prawda, że klęska pod Legnicą główne
korzyści przyniosła Niemcom., że Odsiecz Wiedeńska ratowała Austrię, że Bitwa
Warszawska uratowała całą Europę, że Solidarność wprowadziła NRD do RFN, UE i
NATO. Tak już jest, że ten co stawia czoło imperializmowi, nie zawsze sam z
tego korzysta. Ale ktoś to zrobić musi.
Wierzę,
że Polska stanie na czele walczących o wolności od Rządu Światowego.
NOTATKI
"Polskie kobiety"
Powstała grupa inicjatywna Polskiego Komitetu Przygotowawczego do IV Światowej
Konferencji Kobiet, którą ONZ organizuje w Pekinie. Nie wiadomo kto ją powołał.
Należą do niej min. Barbara Blida, min. Elżbieta Chojna-Duch, min. Ewa Freyber,
prof. Stanisława Golinowska, min. Danuta Waniek, sen. Zofia Kuratowska, pos.
Barbara Labuda, min. Maria Zwolińska i jeszcze kilka pań (Niedziela 12.II.95). Ciekawe kto je wybrał? Szykuje się podobna
delegacja jak do Kairu na konferencję ludnościową. O tradycyjnej roli
matki-Polki, strażniczki ogniska domowego, w Pekinie się nie dowiedzą.
###
Rada Katolików Świeckich
Na początku grudnia 1994 r.
zainaugurowała swoją działalność Rada Katolików Świeckich. Określiła siebie
jako "organ reprezentatywny laikatu". Jej zadaniem ma być m.in.
"publiczne zabieranie głosu w imieniu laikatu polskiego oraz reprezentowanie
go w strukturach międzynarodowych". Składa się z 19 członków.
Przewodniczącym jest prof. Kazimierz Czaplicki z wrocławskiego KIKu, zastępcą
Stefan Wilkanowicz redaktor Znaku,
sekretarzem Bogusław Spurgiasz. Głównym inicjatorem Rady jest bp Józef
Życiński, przewodniczący Komisji Apostolstwa Świeckich (Przewodnik Katolicki 1.I..95).
Nie wiadomo, kto Radę powołał i
według jakich kryteriów. Jeżeli powołał ją bp Życiński, to jest to rada przy
Komisji Apostolstwa Świeckich. Może więc jej radzić, ale nie ma żadnych kompetencji reprezentowania kogokolwiek.
Jeżeli powołała sama siebie to jest to uzurpacja. Różne środowiska katolickie
zdziwione pojawieniem się tej Rady zaczęły bombardować episkopat o wyjaśnienia.
By uspokoić natrętnych Rada zaproponowała,
że dokooptuje przedstawicieli co niektórych środowisk, w zależności oczywiście
od swego uznania. Mam nadzieję, że prawdziwi działacze katoliccy nie dadzą się
skusić na uczestnictwo w tak powstającej instytucji.
Oto kolejny przykład manipulacji,
tym razem na terenie Kościoła.
###
Promocja astrologii dla dzieci.
Izrael wydał znaczek pocztowy ze
znakami zodiaku i cytatą hebrajską z Talmudu: "Ja stworzyłem 12
konstelacji na firmamencie". Ks. Waldemar Chrostowski, członek komisji
episkopatu do dialogu z judaizmem, zachwala ten znaczek pisząc: "Znaczek Izraela podejmuje
prawdę o stworzeniu przypominając, że Bóg stworzył wszystko, co istnieje, a
więc i znaki Zodiaku" (Promyk
Jutrzenki - katolickie pismo dla dzieci. Grudzień 1994). Nic więc dziwnego,
że pismo to, w rubryce korespondencji dla dzieci pt. "Poznaj mnie",
zaraz po imieniu, nazwisku i wieku
dzieci podaje spod jakiego są znaku
zodiaku - to tak by się lepiej dzieci poznały. Pismo to wydają franciszkanie z
Panewnik pod Katowicami. Imprimatur
pismu udziela bp Gerard Bernacki.
Katechizm Kościoła Katolickiego
zakazuje korzystania z horoskopów i astrologii (KKK 2116).
###
Język raju
W kościele Dzieciątka Jezus na
Żoliborzu Polska Rada Chrześcijan i Żydów zorganizowała wspólne modły dla
katolików, protestantów, prawosławnych i żydów. Śpiewano wspólnie pieśni,
również po hebrajsku. Ks. Waldemar Chrostowski, współprzewodniczący PRChŻ, wyraził
pogląd, że to pierwszy krok do zbawienia, bo właśnie językiem hebrajskim będzie
się mówić w raju (Życie Radomskie 19.X.92).
###
Ks. Chrostowski o szatanie
Zwrócono mi uwagę na recenzję
książki "Szatan istnieje naprawdę" pióra ks. Waldemara Chrostowskiego
(Nowy Świat 26.II.1992), który wśród
zarzutów pod adresem tej pozycji wymienia i ten, że jest reklamowana w jakimś
katalogu obok moich prac. Mnie jednak przede wszystkim zainteresowała pointa
recenzji. Ks. Chrostowski pisze: "Mętne wymieszanie wszystkiego, co udało
się skompilować wokół tematu szatana, może utwierdzić w przekonaniu, że szatan
naprawdę istnieje". Czyżby wielebny
autor miał wątpliwości?
###
Na ratunek polskim parafiom w USA
W USA brak jest kapłanów. W ramach likwidacji czy
łączenia parafii likwidowane są parafie
polskie. Ostatnio kard. Bernard Law z Bostonu zdecydował się zlikwidować l0 z
14 polskich parafii jego diecezji. Uzasadnia to brakiem polskich kapłanów (National Catholic Reporter 3.II.1995).
Koniecznie trzeba przyjść z pomocą naszym rodakom za oceanem. Oni nas wspierają
materialnie - my wspomóżmy ich duchowo i narodowościowo. Dajmy im księży!
Warto w tym kontekście przypomnieć,
że biskupi amerykańscy od dawna dążą do eliminacji parafii etnicznych. W wyniku
konfliktów polskich parafii z irlandzkimi biskupami na początki wieku powstała
w USA nowa sekta pod nazwą Kościół
Polskokatolicki. Również obecnie narastają konflikty polskich parafii z
biskupami. Nie pozwólmy na antagonizowanie ich. Może przydałaby się interwencja
naszego episkopatu, a przynajmniej abpa
Szczepana Wesołego, opiekuna emigracji.
###
Honorowani filozofowie
20.I..1995r. Ks. Józef Tischner
otrzymał doktorat honoris causa
Uniwersytetu Łódzkiego. Jest trzecim filozofem, który otrzymał ten zaszczyt.
Przed nim byli Tadeusz Kotarbiński i Leszek Kołakowski. Doborowe grono! Laureat w swoim wystąpieniu dodał jeszcze
Romana Ingardena, którego określił najwybitniejszym polskim filozofem XX w. (Dziennik Sieradzki 21-22.I.95).
###
Pochwała spontaniczności
Ks. Tomasz Horak (Gość Niedzielny 6.XI.95) twierdzi, że
"moglibyśmy się wielu rzeczy od Amerykanów nauczyć. Także w dziedzinie
liturgii". Słowa te padają po przerażającym opisie różnych ekstrawagancji
liturgicznych z jakimi się spotkał w Ameryce. Co prawda dodaje, że Amerykanie
"od nas też mogą się wiele nauczyć" ale wyraźnie zachwycony jest
amerykańską "spontanicznością" liturgiczną. Dzieci robią przedstawienie w czasie czytania
Ewangelii. Ksiądz ma idiotyczny ornat z odbitymi farbą śladami dziecięcych rąk
(zdjęcie podane). Rozdawanie Hostii i
picie Krwi Pańskiej łączy się z gwarnym przekazywaniem sobie znaku pokoju. Do
rozdawania Eucharystii uprawnionych jest wiele osób świeckich obojga płci.
Ludzie biorą po kilka Hostii do domu.
Szeryf trzyma Ją w biurze w zawieszonej na wieszaku kurtce.
"Dynamiczni Amerykanie dynamicznie pojmują Eucharystię. Ona nie tyle jest,
co raczej dzieje się. Odkrywam w tym
wierność nauce II Soboru Watykańskiego!" - pisze polski kapłan. Mam
nadzieję, że ks. Horak nie będzie
reformował liturgii w Polsce.
###
Rytuały masońskie
2.VII.1991 r. brat John Hamill,
wybitny mason angielski, bibliotekarz i kurator muzeum masońskiego w
londyńskiej Freemasons Hall wygłosił referat w loży nr.277 Zachodniej Australii. Po referacie pytano go
o różne rzeczy, między innymi o wartość archaicznych rytuałów. Odpowiedział, że
kiedyś wyżsi duchowni anglikańscy, a zarazem masoni, zastanawiali się czemu
ludzie ciągną do lóż, a nie kościołów. Doszli do wniosku, że jest coś w naturze
ludzkiej, iż nie tylko lubi ale i pragnie tajemnic. "Mam brzydkie
podejrzenie," - powiedział Hamill - "że gdybyśmy próbowali stworzyć
wersję nowoczesnej masonerii, wprowadzając współczesny język i różne rzeczy,
które dostarcza nam nowoczesna technologia, skończylibyśmy jak kościoły, które
przeszły na języki świeckie" (Southern
California Research Lodge F. A.M.. I..1994)
###
Katolicki pogrzeb dla masona
Jak podaje Ars Regia (nr 1(6), 1994) Suwerenny Wielki Komandor, mason 33 , były Wielki Mistrz Wielkiej Loży Narodowej Polski,
Tadeusz Gliwic został pochowany na Powązkach po katolickiej uroczystości
pogrzebowej w kościele św. Karola Boromeusza w dniu 25.V.1994 r. Masońska
uroczystość żałobna odbyła się l6.VI.1994r.
###
Charytatywna masoneria
Pod takim tytułem prezes
warszawskiego klubu Rotary, Olgierd Budrewicz, omawia (Wprost 8.I.95) powrót tej
organizacji do Polski. Jest ich już 27. Ponoć przez warszawski klub przewinęli
się: Olechowski, Bielecki, Niemczycki, Waldorff, Celiński, Ochman (członek
honorowy klubu), Hall, Sulimirski, Braun, Zasada, profesorowie Langner,
Melanowicz, Kretschmer, Kwiatkowski, Jasiorowski, Kwarecki, Religa,
dziennikarze Nagórski, Marsch-Potocka, Turowski, Bratkowski. Imion Budrewicz
nie podaje. Zakładam że chodzi o najbardziej znane osoby o tych nazwiskach.
###
Loża Rotariańska
Jak podaje Fraternal
Review (nr.699. 9.I.94), biuletyn południowo kalifornijskiego dystryktu masonerii, w Hong-Kongu 31.X.1990r.
została zainstalowana Loża Rotariańska pod numerem 9378 Konstytucji
Angielskiej, na zasadzie przekształcenia klubu Rotary w regularną lożę.
Dotychczasowi masoni, członkowie klubu lub chcący do niego wstąpić, nie mają
pełnić w niej szczególnych funkcji, natomiast rotarianie mają przejść normalny
tryb inicjacji w kolejnych stopniach masońskich
i oni mają nią rządzić.
###
60-lecie Rotary w Bydgoszczy
Bydgoski klub Rotary obchodzi 60-lecie (Ilustrowany Kurier Polski 28.II.95 i
23.II.95, Gazeta Pomorska 27.II.95).
Funkcjonował on w latach 1935-38 oraz istnieje od 1993 r. Może warto przypomnieć
czemu przestał istnieć w r. 1938. Wobec niechętnej postawy duchowieństwa w
stosunku do klubów Rotary prezes klubu bydgoskiego Stanisław Esden-Tempski
próbował interweniować u Prymasa. Zapewniał, że: "Rotary wymaga od swych
członków ... by szczerze i jawnie służyli Kościołowi lub religii, którą
wyznają". Na koniec posłużył się bardzo dziwnym argumentem: "że
zagrodzenie Polakom-katolikom z handlu, przemysłu i wolnych zawodów drogi do
tej organizacji wydać by ją mogło w Polsce na łup Żydów i wolnomyślicieli, z
charakteru i rasy nie-Polaków i utrudniłoby znacznie pracę naszym ludziom w
przywróceniu twarzy naszego życia gospodarczego i intelektualnego polskiego
charakteru także pro foro externo (wobec
zagranicy)". Ksiądz Prymas
Hlond, po zapoznaniu się ze zjawiskiem ocenił, że Rotary to ruch pomocniczy
wobec lóż wolnomularskich. Zalecał dla
katolików zakaz przynależenia do Rotary. Szczególnie ostrzegał przed sekretarzami
klubów, których uważał za powiązanych z masonerią. Prezesi się często zmieniają
i są reprezentantami klubów na zewnątrz, a sekretarze sprawują faktyczną
władzę. Prymas Hlond zdołał uniemożliwić powstanie klubu w Poznaniu, a wkrótce
i bydgoski się rozwiązał (L.Chajn "Polskie Wolnomularstwo 1920-1938",
Czytelnik 1984, str.503-526.).
Ponieważ wielu katolików a nawet
duchownych wstąpiło do klubów Rotary Św.
Kongregacja Konsystorska na pytanie czy księża mogą należeć do Rotary
odpowiedziała (AAS 6.II.29): " Non
expedire" (Nie wypada tego czynić).
###
Arcybiskup u rotarian
18.II.95r. obył się w Olsztynie Bal
Rotariański. Początek imprezy zaszczycił swoją obecnością Metropolita Warmiński
abp Edmund Piszcz, który wygłosił tam krótkie przemówienie (Gazeta Olsztyńska 20.II.95).
###
Niemiecki Szczecin ma 750 lat
Trafiła do mych rąk informacja z Die Pommersche Zeitung (28.VIII.93)
opisująca obchody 750 lecia Szczecina. Dla Niemców Szczecin stał się miastem
dopiero wtedy gdy został ufundowany na prawie zwanym niemieckim lub
magdeburskim. Było to w roku 1243.
Chrobry budował tam wały, jest
tam biskupstwo od roku 1133, a już w XII
w. była katedra, której fragmenty do dziś oglądać można w Kamieniu Pomorskim.
Dla Niemców jednak polskie początki Szczecina są nieważne. Zorganizowali
obchody w Lubece. Na zaproszenie Miasta Lubeki i Koła Szczecinian (ziomkostwa)
przyjechali na uroczystości Przewodniczący Miejskiej Rady Szczecina Jan
Otto i wiceprezydent Szczecina Zbigniew
Zalewski (obecnie prezydent). Było to już 42 spotkanie ziomkostwa Szczecinian,
tym razem czczące 750-lecie miasta. Była też oczywiście delegacja mniejszości
niemieckiej ze Szczecina. Jan Otto wręczył gospodarzom prezent w postaci
statuetki Gryfa Pomorskiego z napisem "750-lat Szczecina". Wszystko
odbyło się w duchu paneuropejskiej przyjaźni. Mówiono o prawie do powrotu.
PRL-owscy notable mieli więcej
wyczucia niemieckiego zagrożenia.
###
Prawo do ziemi
Jak podały Wiadomości TV 8.III.95r.
Czesi podtrzymali w mocy dekret prezydenta Benesza o wysiedleniu Niemców
sudeckich i pozbawieniu ich prawa do własności.
Na mocy traktatu polsko-niemieckiego
z 17.VI.1992 r Niemcy domagają się praw własności na Ziemiach Odzyskanych.
###
Bismarck dla Polski
Jak poinformował rzecznik Zarządu
Miasta prezydent Szczecina Bartłomiej
Sochański rozmawiał z Philippem von
Bismarck, potomkiem "żelaznego kanclerza", w sprawie urządzenia przez
tego ostatniego w Kulicach koło Nowogardu, rodowym majątku Bismarcków, ośrodka
szkoleniowego dla polskich rolników (Dziennik
Radomski 12.XII.94). Byle wsadzić stopę w drzwi, a potem to już jakoś
będzie.
###
Granica z 1937 r. wciąż aktualna
Szefowa bońskiego resortu kobiet, młodzieży i
seniorów, Claudia Nolte, poparła katolicki
kalendarz młodzieżowy na rok 1994, w którym propaguje się przywrócenie granic
Rzeszy Niemieckiej z 1937r., o czym poinformował magazyn poranny ARD w
niemieckiej TV (Dziennik Radomski 15.XII.94).
###
Oświęcim
Awantury wokół obchodów 50-lecia
wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau nie jednemu otworzyły
oczy.
Jerzy Bukowski (Niedziela 12.II.95) ma nadzieję, że ankieta Demoskopu
przeprowadzona na zlecenie American Jewish Committee, która wykazała, że
stosunek Polaków do Żydów i do holocaustu jest o wiele korzystniejszy niż sądzi
się w USA, pozwoli "na zmianę tego niesprawiedliwego i krzywdzącego nas w
opinii świata obrazu Polaka". Nie zmieni. Polski antysemityzm to nie jest obserwacja, ale program.
W 1993r na egzaminie maturalnym w
Izraelu było pytanie: "Jak doszło do wybuchu powstania w Getcie
warszawskim, dnia 19 kwietnia 1943 roku?". Wzorcowa odpowiedź wymagana na
maturze brzmiała "Powstanie w Getcie wybuchło dlatego, że Niemcy i Polacy
weszli do Getta celem dokonania jego ostatecznej likwidacji". Ta
"prawidłowa odpowiedź" wymagana przez Ministerstwo Oświaty, została
opublikowana w gazecie Ydiot Acheronot z
24.V.1993r.(Nie 17.VI.93).
Gdy zanosiło się na wspólne
oświadczenie episkopatów Polski i Niemiec przepraszające Żydów za holocaust
cały świat namiętnie to komentował. Gdy pojawiły się odrębne oświadczenia
nikogo to już nie obchodzi, że Niemcy sami przyznają się do winy. Jeżeli coś
komentowano to właśnie to, że ani władze polskie, ani Kościół polski, nie
poczuwają się do odpowiedzialności. W komentarzach odróżnia się nazistów od
Niemców, natomiast o winie Polaków i o polskim antysemityźmie zawsze mówi się
uogólniająco.
"Choć wiemy, że Bóg jest
miłosierny, prosimy Cię Boże nie miej miłosierdzia dla tych, którzy stworzyli
to miejsce. Boże odpuszczenia nie odpuszczaj tym co mordowali tutaj żydowskie
dzieci" - tak modlił się laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Elie Wiesel,
były więzień Oświęcimia, 26.I.1995r., w ramach czysto żydowskiej uroczystości,
zorganizowanej na terenie obozu w przeddzień państwowych obchodów 50-lecia jego
wyzwolenia (Time, 6.II.1995).
"Przebaczamy i prosimy o
przebaczenie" - Biskupi polscy do biskupów niemieckich (1.XII.1965).
"Ojcze przebacz im, bo nie
wiedzą, co czynią" - (Ł.23 34).
###
Które powstanie ?
Premier Anglii John Major dając roczne sprawozdanie ze
swojej działalności na konferencji
Partii Konserwatywnej w Bournemouth powiedział, że był sierpniu 1994r. w Polsce z okazji 50-lecia
powstania w getcie warszawskim. Ciekawe czy ktokolwiek z 11 tysięcy słuchaczy
(prócz Polaków) obecnych na stadionie zauważył pomyłkę? Kogóż dziś na Zachodzie
może obchodzić Powstanie Warszawskie? (Dziennik
Sieradzki 22-23.X.1994).
Spis rzeczy
O
co chodzi?
.....................................................................................................
1
Z
nauczania F. Konecznego - Inkulturacja
.................................................... 6
Nowy
Światowy
Ład.........................................................................................
8
Notatki:
"Polskie kobiety" 11, Rada Katolików Świeckich 11, Promocja
astrologii dla dzieci 11, Język raju 12, Ks. Chrostowski o szatanie 12, Na
ratunek polskim parafiom 12, Honorowani filozofowie 12, Pochwała
spontaniczności 12, Rytuały masońskie 13, Katolicki pogrzeb dla masona 13, Charytatywna masoneria 13, Loża rotariańska 13, 60-lecie Rotary w
Bydgoszczy 14, Arcybiskup u rotarian 14, Niemiecki Szczecin ma 750 lat 14,
Prawo do ziemi 15, Bismarck dla Polski 15,
Granica z 1937 r. wciąż aktualna 15, Oświęcim 15, Które Powstanie? 16.
_______________________________________________________________
Opoka w kraju jest rozsyłana za darmo do osób, które chcę by ją
miały, w tym do wszystkich biskupów. Osobom, które mi pomagają i dzięki którym
wzrasta krąg moich odbiorców, wyrażam serdeczne Bóg zapłać - pozostaną
anonimowe. Wszystkich zachęcam do przedruków, do powielania pisma metodą
kserograficzną i handlowania nim. Ta praca jest dla mnie największą pomocą. Prenumeraty nie prowadzę.
Maciej Giertych
_______________________________________________________________
Konto: Opoka w
kraju PKO-bp I oddz. Poznań, nr.
63513-746360-136
###
Promocja zboczeń
W 1 programie TVP w piątek 27
stycznia o godz 14.15 w ramach Telewizji Edukacyjnej wyświetlony został film
dokumentalny pt. "Fizjonomia kropli wody - kocham inaczej". Film opowiada o miłości homoseksualnej i o
transwestycie. Zachęca do tolerancji wobec kochających inaczej. Może przydałaby
się edukacja decydentów w TVP, w zakresie
tradycyjnie polskich wartości.
###
Superkościół
"Nie pozwólcie moi bracia
mówić, że masoneria jest antykościołem; było to tylko hasło okolicznościowe; w
istocie masoneria uważa siebie za super-kościół, który połączy wszystkie
inne" . (Le Symbolisme 1962,
cytata za Pierre Virion Bientot un
gouvernement mondial?, une super et contre-glise 1967, Editions Saint-Michel, Rennes).
"Postępowanie to, wymierzone
jest ku zagładzie wszystkich religii, a zwłaszcza katolickiej, która jako
jedynie prawdziwa z pomiędzy wszystkich, nie może bez największego dla siebie
uszczerbku, być na równi z innymi stawianą" (Leon XIII, Humanum genus, 1884).