OPOKA
13(34)
W KRAJU
Kórnik wrzesień
1995
---------------------------------------------------
Wydawnictwo seryjne, ukazujące się w nieregularnych
odstępach czasu
pod redakcją
Macieja Giertycha
Adres: ul. Parkowa 19/8, 62-035 Kórnik.
------------------------------------------------------------------------------------------
Ekologia
zagrożeniem
Swego
czasu w artykule "New Age - niebezpieczny prąd" (Rycerz Niepokalanej, październik 1992, również w zbiorze
"Zagrożenia duchowe", Michalineum 1993) pisałem o związkach
"zielonych" z filozofią New Age. Zwracałem uwagę na to, że
w ramach programów psychoterapeutycznych proponowanych przez środowiska New Age
lansuje się naturyzm, medycynę alternatywną, ziołolecznictwo, "zdrową
żywność" itd. Sygnalizowałem, że w sklepach czy stoiskach z ziołami
równocześnie sprzedaje się wahadełka, amulety, kadzidła, literaturę
okultystyczną itd. Powołując się na
Przyrodę Polską (1992, 6: 10-11)
dałem przykład jak to walce o zachowanie przyrody towarzyszy kult Ziemi,
zwanej Gaią. Zorganizowany w dniach
22-25 kwietnia 1992 roku w Warszawie "Festiwal Ziemi" z udziałem
Ministra Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa pod patronatem
Ambasady Amerykańskiej i Amerykańskiej Agencji Informacyjnej obejmował
"rytuał Ziemi" odprawiony przez członków klubu Gaia, panel pt.
"Mądrość Ziemi", wykłady o "Archetypie Wielkiej Matki" o
"Zgromadzeniu Wszystkich Istot", o szamaństwie itd. Takie "Festiwale Ziemi"
odbywają się już teraz co roku.
W Opoce
w Kraju nr. 8 z października 1994 pisałem o członku Komitetu 300,
multimilionerze Maurice Strong, który jako Zastępca Sekretarza Generalnego ONZ
i Dyrektor Programu Środowiskowego ONZ był przewodniczącym Szczytu Ziemi w Rio
de Janeiro w 1992. Obecnie jako emeryt finansuje i organizuje na swojej
posiadłości w stanie Colorado w USA synkretyczną "Dolinę azylu prawd światowych",
z świątyniami wszystkich wyznań w celu utworzenia "Watykanu Nowego Ładu
Światowego". Strong uważa siebie za "kustosza planety Ziemia" i
chce stworzyć nową religię miłą Ziemi (New Earth-Friendly Religion) (The Wanderer, 22 IX 1994).
Polska
jest sygnatariuszem konferencji w Rio. Gdy trwała nie wiele o niej pisano w
Polsce, ale miała ona podobny charakter jak głośna w zeszłym roku konferencja
ludnościowa w Kairze, czy obecna konferencja na temat kobiet w Pekinie.
Wszystkie te konferencje mają podobny charakter a celem ich jest narzucenie
całemu światu obowiązkowej filozofii w różnych sprawach. W oparciu o uchwały w
Rio wywiera się dzisiaj z zewnątrz naciski na Polskę by realizowała programy
ekologiczne.
Nagonka na
leśników
Obserwujemy
w ostatnich miesiącach w Polsce istną nagonkę na leśników. Traktuje się
leśników jako rzeźników drzew (kochał drzewa więc poszedł na leśnictwo, kochał
zwierzęta więc został rzeźnikiem), jako niszczycieli przyrody polskiej. W
oparciu o autorytety wybitnych polskich przyrodników (profesorowie Tałałaj,
Faliński, Olaczek) i instytucji naukowych (Liga Ochrony Przyrody, Państwowa
Rada Ochrony Przyrody, Rada Ekologiczna przy Prezydencie, Komitet Ochrony
Przyrody PAN, Zgromadzenie Ogólne PAN), z udziałem młodzieży zaangażowanej w
obronę środowiska naturalnego, organizuje się pikiety przed Ministerstwem
Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa (MOŚZNiL), ze zniczami przy
sprowadzonymi z lasu pniakami starych ściętych drzew, z dużym nagłośnieniem
prasowym i telewizyjnym, z powoływaniem się na opinie zagranicy itd. Działania
naszych ekologów są tylko echem zaleceń płynących z Zachodu. Polskie ambasady
są pikietowane w obronie Puszczy Białowieskiej. Płyną idiotyczne apele różnych
środowisk. Czesław Miłosz, wraz z dziennikarzami Tygodnika Powszechnego i aktorami scen krakowskich, zaapelował o
wstrzymanie wszelkich cięć w naszych lasach i wszelkich polowań. Intensywność
ataków na leśników oraz zupełny brak gotowości do dyskusji z środowiskami
leśnymi (na przykład z Komitetem Nauk Leśnych PAN, czy Radą Leśnictwa przy
MOŚZNiL - jestem członkiem tych gremiów i znam sprawy z pierwszej ręki, z
Polskim Towarzystwem Leśnym, ze Stowarzyszeniem Inżynierów i Techników
Leśnictwa) świadczy o tym, że nie chodzi o meritum sprawy, ale o różnice w
filozofii. To trochę jak ze sporem o aborcję, żadna dyskusja nikogo nie
przekonuje. Jak w sprawach ludnościowych w Kairze czy kobiecych w Pekinie - nie
chodzi o dobro ludzkości czy kobiet, ale o narzucenie określonej filozofii.
Można w
nieskończoność tłumaczyć, że praca leśników z natury swojej jest
proekologiczna. To leśnicy tworzą i opiekują się rezerwatami przyrody. Siekiera
w lesie ma znaczenie sanitarne. Usuwa się drzewa chore, zabite przez zatrucia
atmosfery, powalone przez wiatr, zniszczone przez pożary. Gdyby tego nie robić
to mielibyśmy stale klęski z chorobami i gradacjami owadów. Stan zwierzyny w
lasach też musi być regulowany. Zwierzyna niszczy zalesienia i sąsiednie pola
uprawne. Mamy raczej nadmiar zwierzyny w lesie niż potrzebę jej ochrony. Po
zrębach wprowadza się i pielęgnuje młode drzewa, które coraz częściej trzeba
grodzić. Co prawda bywały nadmierne cięcia w lasach ale dotyczy to głównie lat
wojen (i bezpośrednio po I wojnie światowej), z nakazu rozbiorców czy
okupantów. Jednak co najmniej od 50 lat mamy stały wzrost zasobów w naszych
lasach. Rośnie roczna produkcja drewna. Nie tylko rośnie areał zalesiony ale i
średnia zasobność (liczba metrów kubicznych drewna stojących na pniu w
przeliczeniu na hektar lasu) i średni przyrost roczny na hektar. Rośnie również
różnorodność gatunkowa w lasach. Kiedyś był proces redukowania liczby gatunków,
zalesiania wszystkiego sosną. Od wielu już lat jednak z troską o
bioróżnorodność wprowadza się, na ile tylko pozwala siedlisko, zróżnicowanie
gatunkowe. Dotyczy to całej Polski jak i zagospodarowanej części Puszczy
Białowieskiej, o którą głównie toczy się walka. To wszystko jest owocem pracy
leśników, którzy troszczą się o wzrost i odtwarzalność produkcji drewna w
naszych lasach. Poziom naszego leśnictwa w niczym nie ustępuje najbardziej
rozwiniętym krajom świata. To nie znaczy, że nie ma błędów, zaniedbań czy
nadużyć - te korygować trzeba zawsze. Ogólnie rzecz biorąc jednak praca naszych
leśników jest pożyteczna, również w sensie ekologicznym. Mamy problemy z
pogarszaniem się stanu zdrowotności naszych lasów, ale przyczyny tego tkwią
poza lasem. Zatrucia atmosfery, wód, gleb, sypanie śmieci, nadmiar turystów,
pożary itd. to są problemy, które mają swoje źródło poza leśnictwem i poza
leśnictwem szukać trzeba recept.
Ochrona
czego?
Ekologów
jednak nie interesują fakty, liczby czy argumenty. Chcą by jak największe
obszary objąć rezerwatem ścisłym, gdzie nie robi się nic. Ponoć tego oczekuje
od nas "międzynarodowa strategia "Parki dla życia"" oraz
"międzynarodowa opinia publiczna" jak pisze apel Państwowej Rady
Ochrony Przyrody W rezerwatach tych nie chroni się określonych gatunków, bo to
by wymagało określonych zabiegów - chroni się jedynie naturalne procesy. Mamy
obserwować sukcesje roślinności i zwierząt, obserwować co w sposób naturalny
ginie, a co potem samo pojawia się. Produkcji nie ma żadnej. Owady i grzyby są
tak samo ważne jak drzewa czy żubry.
Opinia
publiczna na ogół nie zdaje sobie z tego wszystkiego sprawy. Pragnie ochrony
naturalnego środowiska by móc z niego korzystać. Chce zieleni, świeżego
powietrza, czystych wód, jagód i grzybów. Ludzie chcą móc wejść do lasu. Każdy
kto widział rezerwat ścisły, np. w Karkonoszach czy Górach Świętokrzyskich, to
woli wejść do lasu zagospodarowanego. Łatwo niezorientowanym wmówić, że leśnicy
to wrogowie, bo tną, strzelają i nie wpuszczają do lasu. Społeczność gmin przy
Puszczy Białowieskiej doskonale wie, że to nie leśnicy zagrażają środowisku
tylko turyści ze swoimi samochodami i śmieciami, przemysł bez oczyszczalni i
... nadmiar zwierzyny, w tym żubra. Ekologowie też to wiedzą.
Dlaczego
więc konflikt?
Naciski
zewnętrzne
Jest dla
mnie oczywiste, że w całej tej wojnie decydującą rolę odgrywają naciski
zewnętrzne. Programem w Rio (podobnie jak w Kairze czy w Pekinie) było
narzucenie światu jednolitej filozofii i wprowadzenie światowej policji do
egzekwowania jej. Program "Parki
dla Świata" jest pretekstem do podporządkowania całej przyrody świata
jednolitemu nadzorowi - takich ludzi jak Maurice Strong. Tu nie chodzi o
ochronę określonych wartości, ale o zasadę kontroli zewnętrznej i zasadę
wymuszania na państwach posłuszeństwa - w każdej sprawie.
Unia
Europejska ma nadprodukcję artykułów rolnych, a więc narzuciła nam ograniczenie
produkcji rolnej. Poprzez popiwek i inne mechanizmy zniszczono PGR-y a ziemię
po nich oddaje się pod zalesienia. To skuteczny sposób by na stulecie wyłączyć
ziemię spod uprawy. Mamy być importerem, a nie eksporterem artykułów rolnych.
Chodzi nie tylko o to byśmy kupowali żywność z posiadającej nadprodukcję
zagranicy, ale i byśmy pozbawili się tego podstawowego elementu niezawisłości
jakim jest zdolność do wyżywienia Narodu. Krajem, który jest uzależniony od
importu artykułów spożywczych, łatwo sterować przy pomocy sankcji zewnętrznych.
Tak więc leśnicy dostają ziemię orną pod zalesienia. Bronią się przed tym.
Zalesianie ziemi niskiej jakości, porzucanej przez rolnictwo, to normalna praca
leśników. Zawsze to robili. Ale dziś żąda się od nich by zalesiali ziemię
nadającą się pod uprawę rolną, i to mimo tego, że w sąsiedztwie są rolnicy,
dawni pracownicy PGR-ów, dziś bezrobotni. Są też Polacy w Kazachstanie, na ogół
rolnicy, którzy chętnie by przyjechali. Trzeba tylko pomóc im się
zagospodarować. Ziemia oddawana pod zalesienia mogłaby rodzić, chociażby na
rynki rosyjskie, z których Zachód nas skutecznie wypiera.
Skoro
Polska ma zwiększyć swoje zasoby leśne, to może też stać się konkurentem na
rynku produkcji drewna, którego teraz też już zaczyna być za dużo. Tak więc
trzeba jak najwięcej polskich lasów objąć rezerwatami ścisłymi, wyłączyć je z
produkcji. Mamy być skansenem, a wszystko co nam jest potrzebne mamy kupować
zagranicą.
Czemu
więc polscy ekologowie tego nie widzą?
Jest
taki mechanizm uzależniania środowisk naukowych, który od lat w Polsce
funkcjonuje. Naukowcy są bardzo źle opłacani. Jednym ze sposobów na dorobienie
jest uzyskanie zaproszenia z referatem z zagranicy. Nawet jeżeli nie jest to
referat płatny to już sam wyjazd, zaoszczędzone diety, stanowią na naszym rynku
poważną wartość. Kiedyś, gdy przeliczniki były jeszcze korzystniejsze takie
dodatkowe dochody się mocno liczyły w budżecie polskiego naukowca. Oczywiście
referat opłacony ma również dzisiaj poważne znaczenie finansowe. Kto raz
zasmakował takich wyjazdów pragnie następnych. Kto jest często zapraszany jego
prestiż rośnie, również u nas. Szybciej robi karierę naukową. Zaprasza się
jednak tylko tych co głoszą to czego pragnie zapraszający. To jest forma
wychowywania polskich naukowców przez zagranicę. W ten sposób, poprzez częste
zaproszenia, Niemcy stępili ostrze wypowiedzi pracowników Instytutu Zachodniego
i innych niemcoznawczych ośrodków naukowych. W ten sam sposób ustawia się elity
naukowe w wielu dziedzinach. Biorąc pod uwagę polityczny dziś charakter
ekologii, sądzę, że i w tej dziedzinie mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem.
Prócz
tego istnieją międzynarodowe organizacje, które wprost finansują działalność
"zielonych" by organizowali u nas różne protesty. Jak podała Rzeczpospolita (30.I.95, artykuł
Krystyny Forowicz "Zielone do Zielonych") protesty w sprawie
Białowieży jak i przeciwko polskiej energetyce jądrowej finansowało słynne
"Greenpeace" i "Friends of the Earth" (Przyjaciele Ziemi).
Rodowód
i powiązania tych międzynarodowych organizacji jest bardzo dziwny. W Szwajcarii
powstała w 1948 r., z inicjatywy Juliana Huxleya, darwinisty, prezesa
Towarzystwa Eugenicznego, Międzynarodowa Unia na rzecz Ochrony Przyrody
(International Union for the Conservation of Nature - IUCN). Statut dla niej pisało
brytyjskie MSZ (Foreign Office). Zrzesza przeszło sto agencji rządowych 68
krajów i 640 organizacji pozarządowych. W 1961 r. Książe Filip, mąż królowej
angielskiej założył (przy udziale Juliana Huxleya i Maxa Nicholsona - obaj
wywodzą się z RIIA, Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych z rodowodem
od imperialisty Cecila Rhodesa) Światowy Fundusz Dzikiej Przyrody (World
Wildlife Fund - WWF) w 1987 przekształcony w Światowy Fundusz na rzecz Przyrody
(World Wide Fund - WWF). Nominalnie celem tych organizacji jest ochrona
przyrody i tworzenie po świecie sieci parków i rezerwatów. Głównie w kontekście
dekolonizacji Anglicy tłumacząc, że młode kraje tego robić nie będą potrafiły,
powołali sobie organizacje międzynarodowe by utrzymać inicjatywę w tej sprawie
w swoich rękach. Organizacje te jednak mają bardziej ukryte cele, o wiele
ważniejsze, takie jak ograniczanie ludności krajów rozwijających się i
utrzymanie panowania nad źródłami zasobów naturalnych. Ciekawe, że szczególnie
promuje się parki transgraniczne. Realizacja tych celów wymaga istnienia rządu
światowego, stąd powiązania ruchów ekologicznych z mondializmem. W celu
finansowania WWF powołano "Klub 1001", w którym jest tylko 1001
członków indywidualnie zapraszanych, oczywiście ludzi bogatych i wpływowych.
Wpisowe wynosi 10 000. Należą tam Książe Bernard Holenderski (Założyciel klubu
Bilderberg), Alexander King, współzałożyciel Klubu Rzymskiego, Tibor Rosenbaum
jeden z byłych szefów Mossadu, Marice Strong, Conrad Black, Bertold Beitz i
inni znani uczestnicy zakulisowych międzynarodowych gremiów.
"Greenpeace", "Friends of the Earth" i im podobne to
organizacje filialne wobec wyżej wymienionych. (Powyższy akapit oparty o Executive Intelligence Review , listopad
1994).
Ekohipokryzja
W
tematyce ekologii pojawił się nowy termin, ekohipokryzja. Szwajcaria pomału
staje się jednym wielkim rezerwatem przyrody, parkiem narodowym. Ale przecież
nie maleje w Szwajcarii konsumpcja drewna i papieru. Stale rośnie. Odbywa się to
kosztem krajów gdzie tnie się więcej niż konsumuje. Miłośnicy zwierząt domagają
się ich ochrony, propagują wegetarianizm, bojkotują futra itd. Ale w butach
skórzanych i ubraniach wełnianych chodzą. Kraje bogate, np. USA, domagają się
od Brazylii by nie ruszała Amazonii, płuc ziemi, ale u siebie rodzimą przyrodę
zniszczyli i prowadzą intensywną produkcję rolną i leśną. Swoją nadprodukcję
wykorzystują do zadłużania ubogich. Boją się taniej konkurencji. Niech Brazylia
czy Polska ograniczą produkcję czegokolwiek.
Ochronę
przyrody można pogodzić z produkcją roślinną i zwierzęcą. Nie potrzeba do tego
międzynarodowej policji i nacisków zewnętrznych. Każdy kraj, w zależności od
swoich warunków przyrodniczych, sam potrafi znaleźć właściwy sposób na
pogodzenie potrzeb ochroniarskich i produkcyjnych. My na pewno. Jeżeli coś
przeszkadza to wyzysk zewnętrzny i transgraniczne przemieszczanie się
zanieczyszczeń. Atak ekologów winien być kierowany przeciwko brudnym
technologiom przemysłowym, przeciwko obyczajowości zaśmiecającej i zatruwającej
otoczenie. "Zieloni", jeżeli chcą być pożyteczni, niech uczą jak się
myć i oczyszczać ścieki, jak ograniczać śmiecenie, przerabiać i wykorzystywać
odpady, jak kontrolować kominy, minimalizować chemizację rolnictwa itd. Ziemię
mamy czynić sobie poddaną, by nam służyła, a nie ubóstwiać ją i służyć jej. Nie
oczyścimy przyrody zaśmiecając umysły.
Ekookultyzm
Tymczasem
mamy zalew w Polsce imprez ekologicznych z pogranicza okultyzmu. W dniach 20-24
lipca odbył się w Głębocku koło Jeleniej Góry V Festiwal Ekologii
Neohumanistycznej. Jak zapowiadała reklamówka w programie miało być
przedstawione "nowe podejście do problemów ekologicznych skoncentrowane
wokół Kosmicznego Cyklu Stworzenia i Neohumanizmu". Jeden dzień poświęcono
"rozwijaniu intuicji" inny "tworzeniu ekologicznego
społeczeństwa" itd. Imprezę
sponsorowało Regionalne Centrum Ekologiczne na Europę Środkową i Wschodnią, ale
i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Jeleniej Górze i lokalne gminy.
Odbywa to się z obcej inspiracji ale i za nasze społeczne pieniądze.
Fundacja
Rebirthing-Poland od czerwca do października organizuje tygodniowe treningi
rebirthingu w Pszczewie koło Międzychodu. Jest tam "Ekologiczny Ośrodek
szkoleniowo-treningowy metod rozwoju potencjału ludzkiego". Wszystko
oparte jest o "inspiracje Jungowskie". Oto kilka tytułów referatów
czy też warsztatów treningowych (wszystko z ulotki reklamowej): Spotkanie z
wewnętrznym dzieckiem; Ja i mój archetyp; Jung a przeszłe życia; Bogini w nas;
Sny- psychodrama transpersonalna; Gnostyczne koncepcje natury; Psychologia
archetypalna; Powstający Lucyfer - świat według neurologicznego relatywisty;
Jesteś związkiem; Różne metody pracy z umysłem i ciałem; Ciało, sny, relacje;
Treningi radości; Kuchnia chińska wg. zasad 5 przemian.
Fundacja
Marshalla przyznała $300 tys. na rok 1995 by szkolić polskich zielonych,
również w USA i Europie zachodniej (Rzeczpospolita
30.I.95).
Apeluję
do księży i biskupów by ostrzegali młodzież przed "wakacjami
ekologicznymi". Dziś ekologia jest wielkim zagrożeniem dla dusz wrażliwej
młodzieży. Przeszkoloni będą potem mięsem armatnim w protestach ekologicznych.
Będą organizować pikiety przed MOŚZNiL, przed ubojniami i ambasadami krajów
nieposłusznych filozofii policji ekologicznej świata. Będą mieli poczucie, że
robią coś pożytecznego. Zmarnują młodzieńczy entuzjazm i pogubią się.
Z nauczania
Feliksa Konecznego
Dwa naczelne
szeregi pojęć
Analizując
dzieje świata Koneczny doszedł do przekonania, że w sprawach dotyczących
równocześnie myśli i czynu są pewne pary abstraktów wzajemnie się
wykluczających, takich jak kreatyzm i emanatyzm, wokół których tworzą się pewne
zespoły pojęć. Sześć takich par dotyczy ustroju życia zbiorowego, a więc
cywilizacji:
personalizm albo gromadność
aposterioryzm albo aprioryzm
historyzm albo
negacja
wszystkiego
jedność w
rozmaitości albo jednostajność
organizm albo mechanizm
dualizm albo monizm
prawny
Życie
zbiorowe można organizować dla osoby ludzkiej albo dla społeczeństwa (gromady).
Nieodłącznym elementem ustroju personalistycznego jest emancypacja rodziny z
rodu. Rozwiązań szukać można z doświadczenia, idnukcyjnie, albo wyprowadzać je
z teorii, z przyjętych założeń. Liczenie się z doświadczeniem wymaga znajomości
i szacunku dla przeszłości. Rozwiązania aprioryczne nie interesują się faktami,
wymuszają jednostajność. Bazowanie na doświadczeniach przeszłości prowadzi do
tolerancji różnorodności. Jedność oparta o różnorodność daje organizm, zdolny
do samonaprawy poprzez życie oddolne. Jednostajność wymuszona aprioryzmem
prowadzi do mechanizmu, życia sterowanego, którego naprawa możliwa jest tylko
odgórnie. Organizmy wytwarzają się aposteriorycznie, historycznie, z
naturalnego przebiegu stosunków. Tworzą zarówno prawo prywatne jak i publiczne.
"Planowo" powstawać mogą tylko mechanizmy, w oparciu wyłącznie o
prawo publiczne.
Cywilizacja
łacińska należy bez reszty do pierwszego szeregu. Ileż to jednak pierwiastków z
obcych nam cywilizacji pojawiło się w polskim życiu zbiorowym wprowadzając
nieustanny zamęt. Społeczeństwo i państwo muszą być cywilizacyjnie współmierne.
Państwo nie może być narzędziem dwóch lub więcej cywilizacji, stać ponad
cywilizacjami. Jeżeli ma kwitnąć trwale musi się samo wprząc w rydwan pewnej
cywilizacji i służyć jej. W obliczu wyborów analizujmy partie i polityków pod
względem ich wierności cywilizacji łacińskiej, wierności pierwszemu szeregowi
pojęć naczelnych.
NOTATKI
Maranatha jako mantra
Trafił do mych rąk biuletyn pt. Medytacja i dialog (nr. l(6),1995)
wydawany przez benedyktynów z Lubinia. W nadtytule ma słowo MARANATHA. Na
pierwszej stronie opublikowany jest list Opata Prymasa Jerome Theisen OSB, z
listopada 1994 o powołaniu Sekretariatu Generalnego do dialogu
międzyreligijnego na płaszczyźnie monastycznej. List mówi o pobytach
"katolickich mniszek i mnichów w Indiach i w Japonii w klasztorach
niechrześcijańskich, zwłaszcza buddystów" i odwrotnie. Pismo zachwala
wydaną niedawno przez Michalineum książkę J.M. Déchanet pt "Joga
chrześcijańska w 10 lekcjach. Twój los w twoich dłoniach". W
"Wieściach ze świata" mowa jest wyłącznie o spotkaniach
międzyreligijnych. Reklamowany jest film video z seminarium, które prowadzi
Dalai Lama. O. Jan M. Bereza OSB, redaktor omawianego pisma, jest pod wrażeniem
mistycyzmu Tomasza Mertona, zachęca do szukania swojej jedynej własnej drogi do
poznania. Opisuje jak to modlił się razem z "Jego Świątobliwością Dalej
Lamą". Pisze też o medytacjach zalecanych przez o. Laurence Freeman OSB,
którego traktuje jako swojego duchowego mistrza. O. Freeman zaleca orientalną
praktykę powtarzania mantr. Dla chrześcijan wg. niego najlepszą mantrą to słowo
maranatha. W biuletynie słowo to
wymienione jest co najmniej tuzin razy.
Co oznacza maranatha? Jest to słowo
aramejskie tłumaczone bądź jako "przyjdź Panie nasz", bądź jako
"Pan nasz nadchodzi". Jego wieloznaczność na tym się nie kończy. Św.
Paweł użył go w zdaniu: "Jeżeli ktoś nie kocha Pana, niech będzie wyklęty.
Maranatha" (Kor.I.16,22). Jest
to jedyne miejsce w Piśmie Świętym gdzie słowo to podawane jest bez
tłumaczenia. Ze względu na poprzedzające wyrazy słowo to było używane jako
wzmocnione przekleństwo, jako przekleństwo do kwadratu (Oxford English Dictionary, 1933). W Hiszpanii, gdzie wielu Żydów
zmuszano do przyjęcia Chrztu Świętego pod groźbą banicji, wielu przyjęło go
nieszczerze. Wówczas, uczestnicząc w nabożeństwach katolickich w duchu
wymawiali po nich słowo maranatha tym
samym niejako przekreślając modlitwy katolickie. Z tego powodu kryptożydów
nazywano w Hiszpanii marranami (Larousse
du XX Siecle, 1931; Meyers Enzyklopädisches
Lexikon. 1975).
###
Reprymenda
Odzyskanie wolności zbiegło się paradoksalnie ze
wzmożonym atakiem sił lewicy laickiej i ugrupowań liberalnych na Kościół, na
Episkopat, a także na Papieża. Wyczułem to zwłaszcza w kontekście moich
ostatnich odwiedzin w Polsce w roku 1991. Chodziło o to, ażeby zatrzeć w
pamięci społeczeństwa, to czym Kościół był w życiu Narodu na przestrzeni
minionych lat. Mnożyły się oskarżenia czy pomówienia o klerykalizm, o rzekomą
chęć rządzenia Polską ze strony Kościoła, czy też o hamowanie emancypacji
politycznej polskiego społeczeństwa. Pan daruje, jeżeli powiem, iż
oddziaływanie tych wpływów odczuwało się jakoś także w Tygodniku Powszechnym. W tym trudnym momencie Kościół w Tygodniku nie znalazł, niestety, takiego
wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd prawo oczekiwać; "nie czuł się
dość miłowany" - jak kiedyś powiedziałem. Dzisiaj piszę o tym z bólem,
gdyż los Tygodnika Powszechnego i
jego przyszłość bardzo leżą mi na sercu. - Jan Paweł II w liście do Jerzego Turowicza z okazji
50-lecia Tygodnika Powszechnego (Słowo Dziennik Katolicki 11.V.95).
Jerzy Turowicz w wywiadzie dla Wprost (nr. 24, 11.VI. 95) powiedział:
"(...) są podziały (...) również w Kościele. Jest tu jakaś taka prawica
trochę fundamentalistyczna, integrystyczna, mająca ciągoty do państwa
wyznaniowego, szukająca wszędzie wrogów, a z drugiej to, co nazwałbym katolicyzmem
otwartym, szukającym dialogu z innymi ludźmi inaczej myślącymi, dialogu z
nowoczesnością". Turowicz ocenia, że Gazeta
Wyborcza to pismo "o dużym stopniu obiektywizmu". Wyraźnie
prowokuje do następnej reprymendy.
###
Odpowiedzialność za grzech
Ks. bp Tadeusz Pieronek w wypowiedzi dla Pani domu (14.VI..95) na temat miłości
lesbijskiej powiedział: "Czasami, jeżeli zachodzą szczególne okoliczności,
odpowiedzialność za czyny homoseksualne może być nawet całkowicie zniesiona,
jeżeli natomiast są to skłonności, które człowiek poprzez modlitwę i przy
pomocy Bożej Łaski może opanować, wtedy dla takiej osoby nie ma
usprawiedliwienia". A więc jeśli nie może się opanować to za grzech nie
odpowiada. Mnie uczono, że Pan Bóg daje tyle Łaski ile potrzeba by być w stanie
się opanować.
###
Podpis
22.VI 95r. o godz 23.l0 TVP II
nadała program z grafikiem Franciszkiem Starowieyskim. W towarzystwie gołych
modelek sztucznej publiczności, no i telewidzów, rysował swoje chore wizje. Na
zakończenie programu podpisał jeden obraz słowami "Manui satanis fecit". Wszystko się zgadza. Starowieyski
ilustrował zebrane przez Daniela Olbrychskiego polskie poematy pornograficzne,
co wydano pt. "Polskie chwasty". Twórczość Starowieyskiego pachnie
piekłem. Tylko czemu polska telewizja go lansuje?
###
Euroregiony
Bez wielkiego rozgłosu program
integracji przygranicznej szybko postępuje. Gdy naniesiemy na mapę wszystkie
euroregiony, do których należą różne części Polski, to jako czysto polskie
zostanie jedynie coś niewielkiego w środku, w kształcie podobnym do Księstwa
Warszawskiego.
Oglądałem niedawno ulotkę
reklamującą "Euroregion Nysa". Wojewoda jeleniogórski, prezydent
miasta Liberec i landrat powiatu Görlitz zachwalają uroki integracji w imię
regionalizmu. Ciekawe tylko, że ulotka zupełnie nie wspomina o Łużyczanach. Czyżby
obecne władze regionów na Nysą Łużycką wstydziły się swojej słowiańskiej
przeszłości i nadal żyjącej tam mniejszości etnicznej. To oczywiste! Polskie i
czeskie regiony przygraniczne mają się integrować z Niemcami, a nie
Łużyczanie RFN z Polską czy Czechami.
###
Ufny minister
Min. Olechowski w wywiadzie dla Dziennika Sieradzkiego (4-5.III..95)
zapewnia, że jeżeli wejdziemy do Unii Europejskiej to będziemy mogli spać
spokojnie. "Jeśli my się tam nie znajdziemy to nie będziemy mieć pewności,
że uczyniliśmy wszystko, by w Europie nie było już nigdy więcej wojen."
###
Wartość umów z Niemcami
Umowa zjednoczeniowa RFN i NRD z
1990 r. jak i Układ Polski z RFN z roku 1991 potwierdziły m.in. rozgraniczenie
w Zatoce Pomorskiej ustalone w umowie Polski z NRD z 22 maja 1989 r. Już w
kwietniu 1994 Bundesmarine wyznaczyła sobie na tych "niemieckich wodach
wyłącznej strefy", obejmujących przyznany Polsce tor podejściowy i
kotwicowisko nr. 3, poligon artyleryjski. W 25.XI.94 prezydent Herzog i
kanclerz Kohl podpisali proklamację wyznaczającą wyłączną strefę ekonomiczną na
Bałtyku, w której zastrzegli sobie "do późniejszej regulacji" rozgraniczenie z Polską obszaru w Zatoce
Pomorskiej. Dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie uznał, że Niemcy
"Złamali trzy umowy" (Gazeta
Toruńska 6.VII.95).
###
Ofiara winna
Min. Bartoszewski przemawiając na
posiedzeniu połączonych izb Bundestagu i Bundesratu 28 kwietnia nie tylko
ubolewał nad niemieckimi ofiarami przesiedlenia ale na dodatek zmniejszył
liczbę polskich ofiar okupacji do 2 mln. Kanclerz Helmut Kohl zachęcony tą
postawą szefa polskiej dyplomacji 1 czerwca w Bundestagu powtórzył to co
powiedział nam już gdy był w Polsce w
Kowalskiemu ukradli zegarek, czy też
on ukradł, w każdym razie Kowalski ma coś wspólnego z kradzieżą zegarka.
Kłamstwa powtarzane bezkarnie w końcu uzyskują wiarygodność.
Do tych paru tysięcy osób, które
zmarły podczas akcji przesiedleńczej Niemcy doliczają swoje straty wojenne,
straty spowodowane paniczną ucieczką przed frontem radzieckim, wojenne ubytki
na przyroście naturalnym, uciekinierów do Ameryki Łacińskiej po wojnie i innych
ludzi, których nie mogą się doliczyć, a
o wszystko winią Polskę.
Gdzie są protesty naszych władz
państwowych, gdzie oburzenie, gdzie odwoływania ambasadora i inny szum by
zmusić świat do zauważenia, że Polska jest obrażana, niesłusznie oskarżana,
ponownie gwałcona? Milczeniem i przytakiwaniem tylko rozzuchwalamy zbrodniczy
naród. Kiedy wreszcie polski MSZ zacznie służyć Polsce?
###
Ks. Jankowski
Zwrócono się do mnie z wnioskiem bym
poparł ks. prałata Henryka Jankowskiego w jego walce z Żydami. Nie zrobię tego.
Antysemityzmu w Polsce nie ma, natomiast komuś jest bardzo potrzebny i
montowany sztucznie. Komu jest potrzebny? Wyraźnie Żydom bo oni go prowokują,
czy wręcz organizują, a na pewno rozdmuchują. Jest to zresztą taktyka znana od
stuleci. Ale dlaczego dziś szczególnie właśnie Polski to dotyczy? Dlaczego
wmawia się światu, wbrew faktom, że Polacy to wredni antysemici
współodpowiedzialni za holocaust. Przecież Żydzi wiedzą kto jest odpowiedzialny
za holocaust, a kto im pomagał. Jeżeli dzisiaj oskarżają Polaków to coś się za
tym kryje. Sądzę, że stoją za tym interesy niemieckie. Niemcy chciałyby się
podzielić z Polską odpowiedzialnością za holocaust, a najlepiej w ogóle tą
odpowiedzialność na Polskę zrzucić. Zapłacili Żydom słone odszkodowania i nadal
płacą, a w zamian Żydzi nie wypominają im holocaustu tylko nagłaśniają polski
antysemityzm.
Ks. Jankowski powiedział rzecz
bzdurną, że "gwiazda Dawida wpisuje się w swastykę". W swoim
wyjaśnieniu tłumaczy (Słowo Dziennik
Katolicki 21.VI. 95), że "jako Polak" ma prawo się wypowiadać w
sprawie historii, a uważa, że działalność żydowska, i ich "szatańska
pazerność ... doprowadziły do wybuchu II wojny światowej". Zapewnia, że
"nie było to wystąpienie antysemickie". Otóż to nie były informacje o
godnych krytyki działaniach Żydów, do ujawniania których jesteśmy uprawnieni, a
których Żydzi tak strasznie się boją, ale właśnie typowe wystąpienie
antysemickie jakie nam Polakom Żydzi wmawiają. Dostali od znanego polskiego
księdza wspaniały tego przykład. Odbieram to jako działanie prowokacyjne w
interesie Niemców.
Nie od dzisiaj ks. Jankowski
prowadzi politykę proniemiecką. Przez jego parafię szła pomoc z RFN dla
Solidarności. Służył Wałęsie jako tłumacz w rozmowach z Niemcami, a prasa
niemiecka rozdmuchiwała proniemieckie wypowiedzi szefa Solidarności. Rodzice
ks. Jankowskiego przyjęli w czasie wojny grupę narodowości niemieckiej. Ojciec
Antoni Jankowski zginął w 1943 na froncie wschodnim jako żołnierz Wehrmachtu.
Matka, z domu Jeschwitz, otrzymywała (a może i nadal otrzymuje) rentę wdowią z
RFN. (Peter Raina "Ks. Henryk Jankowski proboszcz parafii Św.
Brygidy", Warmińskie Wyd. Diecezjalne 1991, str. 23-24). Działalność
polityczna ks. Jankowskiego od dawna zasługiwała na ukrócenie. Dzisiaj zrobić
to dużo trudniej. Jeżeli biskup go zdejmie z probostwa to będzie to uleganie
naciskom żydowskim, jeżeli tego nie zrobi to znaczy, że toleruje
upolitycznianie ambony. Reprymenda i zakaz udzielania wywiadów pewno nie
wystarczy by spacyfikować środowiska żydowskie.
Zupełnie inną sprawą jest żenujące
wprost kajanie się wszystkich dookoła. Czy to pierwszy raz ksiądz chlapną
głupotę z ambony? A tu zaraz przeprosiny biskupa, komisji episkopatu, komisji
watykańskiej, Pen-Clubu, MSZ-etu, Prezydenta, i Bóg wie kogo jeszcze. Jak nisko
upadliśmy! Jak strasznie jesteśmy uzależnieni! Prezydent musi udawać, że
"gdyby usłyszał to wyszedłby z kościoła". Gdzie nasza godność? Za
swoje wypowiedzi ks. Jankowski odpowiada sam i sam niech się tłumaczy. U nas
jest tolerancja i wolność słowa, nawet dla prowokatorów.
Skutki wypowiedzi ks. Jankowskiego
dobrze znamy. Oto przykład. The Jewish
Press (30.VI.95) pod tytułem "Polski antysemityzm znowu podnosi swą
obrzydliwą głowę" przypomina że "50 lat minęło od czasu gdy 3 mln.
polskich Żydów zginęło z rąk nazistów z aktywną lub milczącą pomocą wielu
Polaków w tym katolickich księży".
Wprost
(25.VI.95) zamieścił artykuł z podtytułem "Polacy, którzy kochają rolę
ofiary, nie mogą znieść, iż wobec Żydów zdarzyło im się wystąpić w roli
kata".
###
Marzenie o normalności w stosunkach z
Żydami
Ks. Bp Błażej Kruszyłowicz ze
Szczecina w wywiadzie dla radia "AS"
wyraził wątpliwość "czy nadejdzie taki czas, aby w sposób
obiektywny i spokojny mówić o wszystkim: czy będziemy mogli także mówić o
zbrodniach Żydów w stosunku do Polaków, do naszego państwa i to nie będzie
antysemityzm". (Myśl Polska
6.VIII.95)
###
O normalność Żydów
W Anglii ukazała się niesamowicie
ciekawa książka (Israel Shahak "Jewish History, Jewish Religion. The
weight of three thousand years" [Żydowska historia, żydowska religia.
Ciężar trzech tysiącleci], Pluto Press Londyn 1994). Autor jest emerytowanym
profesorem chemii organicznej z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.
Urodził się w Polsce w 1933 roku. Osierocony w czasie wojny od l945 roku
mieszka w Palestynie. Od lat pisuje po hebrajsku na tematy dotyczące stosunku
Żydów do nie-żydów. Obecna książka jest pierwszym wyjściem tego autora na rynek
anglosaski.
Główną tezą prof. Shahak'a jest, że
Izrael nie stanie się normalnym państwem, a Żydzi normalnym narodem, póki nie
zaczną traktować innych tak jak sami chcieliby być traktowani. "Zwalczać
antysemityzm i żydowski szowinizm można tylko równocześnie" - pisze.
Jeżeli Palestyńczyczy stawiają opór wobec judaizacji Palestyny to warto się
zastanowić jak zareagowaliby Żydzi Brooklynu na projekt chrystianizacji Nowego
Yorku.
Shahaka
drażni mentalność talmudyczna i kabalistyczna. Uważa różne zabiegi mające na
celu omijanie, przy formalnym zachowaniu, przepisów Zakonu za obłudne. Daje
szereg przykładów tej obłudy. Zimą 1945/46 jako wyrostek w technikum rolniczym
miał polecenie zabierać deskę rozdzielającą dwie kupy różnych nasion mówiąc
głośno, że ją potrzebuje, choć jej nie potrzebował. Celem było zmieszanie
nasion przewidzianych do wysiewu jako mieszanki, wbrew zakazowi w Piśmie
Świętym (Kpł 19,19). On jako nie mający lat 13 nie mógł zgrzeszyć, a skoro był
sierotą grzech nie mógł przejść na rodziców. Wychowany w Polsce odbierał takie
polecenie jako obłudne. Książka zawiera szereg przykładów takiego omijania
przepisów Prawa. Podam jeszcze jeden. Co siódmy rok (rok szabatowy) Żydom nie
wolno w Palestynie uprawiać dla siebie ziemi (Kpł. 25,4-5). Wobec tego nim taki
rok nadejdzie Minister Spraw Wewnętrznych Izraela ustanawia głównego rabina
właścicielem wszystkim ziem żydowskich w Izraelu, zarówno prywatnych jak i
państwowych. Rabin sprzedaje je za nominalną cenę nie-żydowi, z osobną umową,
że po roku ją odsprzeda. Tak więc w roku szabatowym ziemia uprawiana jest dla
nie-żyda. Tą tranzakcję powtarza się co 7 lat, zwykle z tym samym
"nabywcą". Co prawda Prawo zabrania sprzedawania ziemi nie-żydom, ale
dotyczy to tylko prawdziwej sprzedaży, a nie fikcyjnej. W taki oto sposób Prawo
jest zachowane i ziemia uprawiana.
Shahak domaga się by skończyć z tego rodzaju fikcjami.
Shahak rozprawia się z różnymi
mitami, takimi jak "rasa żydowska", jak asymilacja w połączeniu z odrębnością, jak
fabrykowany antysemityzm (by wzmóc syjonizm) itd. Uważa on, że Izrael musi
zrezygnować z praw skierowanych przeciwko nie-żydom, jak i praw różnicujących
karę w zależności od tego czy przestępca jest Żydem czy też nim nie jest.
Religia żydowska musi zrezygnować z modlitw obraźliwych dla muzułmanów i
chrześcijan. Żydzi muszą wyzwolić się z tyranii swojej przeszłości, z
talmudyzmu, który im "zatruwa serca i umysły".
Dla czytelników "Cywilizacji
żydowskiej" Feliksa Konecznego jest na pewno oczywiste, że Shahak ocenia
swój naród podobnie jak Koneczny. Chciałoby się powiedzieć, że odczytuje
cywilizację żydowską oczyma człowieka wychowanego w cywilizacji łacińskiej. Ale
Shahak jest Żydem i nie ma zamiaru zrywać z żydostwem. Chce tylko by jego naród
stał się narodem jak każdy inny. By porzucił obciążenia własnej historii i
religii i dogonił mentalnością świat zachodni. Możemy tylko sobie życzyć by
wśród Żydów zwyciężyła mentalność takich ludzi jak Israel Shahak.
Zachwycony książką napisałem do
autora i przesłałem mu angielskie streszczenie "Cywilizacji
żydowskiej" Konecznego, wydane w 1975r. przez mego ojca w Londynie. W dwa
dni po otrzymaniu listu odpowiedział mi, określając mój list jako "bardzo
przydatny". Pisze w nim m.in.:
"Dziękuję za streszczenie
książki Feliksa Konecznego, które przeczytałem z wielkim zainteresowaniem. Oczywiście
nie jest to dzieło antysemickie ale uczciwe naukowe studium historycznego i
kulturowego problemu. Podzielam wiele tez autora ale mam również, co jest
oczywiste, nieco mniej lub bardziej istotnych zastrzeżeń. Ogólnie rzecz biorąc
podziwiać należy jak prawidłowego wglądu dokonał autor w istotę judaizmu i to
bez jak sądzę znajomości hebrajskiego. Nadal czytam po polsku całkiem dobrze
choć zapomniałem ortografii, więc piszę po angielsku, ale poproszę moich
przyjaciół w Londynie by poszukali mi oryginał tej książki w Londynie. Jeżeli
nie zdołają jej znaleźć zwrócę się z prośbą o pomoc w odnalezieniu kopii z
wydania offsetowego w Polsce, o którym Pan wspominał."
###
Państwo żydowskie na Lubelszczyźnie
Okazuje się, że o planach zbudowania
państwa żydowskiego na Lubelszczyźnie, o czym pisałem w poprzednim numerze Opoki w Kraju nauka żydowska wie od
dawna. Anglojęzyczna "Encyclopedia Judaica" wydana w Izraelu w roku
1971 zawiera następujące informacje po różnymi hasłami:
Pod
hasłem "Holocaust" jest podrozdział
pt. Nazistowskie pomysły o terytorialnym "rozwiązaniu kwestii
żydowskiej". Jest tam mowa o Madagaskarze oraz o koncentrowaniu Żydów w
rezerwacie Lublin i Nisko (t. 8, str. 854). W Nisku miała być stolica
Lublinlandu.
Pod
hasłem "Lublin" jest mowa
o tym, że "przez pewien czas Naziści mieli zamiar zamienić region lubelski
w rezerwat dla Żydów, aby tam skoncentrować Żydów z Niemiec, z okupowanej
części Polski i innych krain inkorporowanych do Rzeszy. Pod koniec 1939 ok.
5000 uchodźców dotarło do Lublina, a w lutym 1940r. 1300 ze Szczecina (...) W
kwietniu 1940 plan stworzenie rezerwatu żydowskiego w Lublinie oficjalnie
odrzucono". Eksterminacja i wywózka
Żydów z Lublina rozpoczęła się jednak dopiero w marcu 1942 r.(t.11 str,
544-546).
Pod
hasłem "Polska" napisane
jest, że "więcej jak 50 gmin żydowskich było deportowanych w całości lub
częściowo do dystryktu lubelskiego między jesienią
Ciekawe czemu polskich historyków
ten temat tak mało interesuje?.
###
Uniwersalizm wolnomularski
Prof. Zbigniew Gertych, b.
wicepremier w rządzie Mesnera, a potem ambasador PRL w Londynie, wygłosił
referat pt. "O humanizm uniwersalny" na sympozjum z okazji 265-lecia
Masonerii w Polsce. W referacie tym roztacza wizję światowego parlamentu i
światowej konstytucji (Wolnomularz Polski,
nr.5).
W tym samym numerze Wolnomularza Polskiego jest informacja,
że Uniwersalna Liga Masońska nadała prof. Ludwikowi Hassowi godność honorowego
członka tej ligi. Dokument podpisali prezydent sekcji polskiej tej ligi Adam W.
Wysocki, redaktor naczelny Wolnomularza
Polskiego i dwaj wiceprezydenci, prof. Zbigniew Gertych i prof. Andrzej
Nowicki.
Zainteresowanych informuję, że nie jestem spokrewniony
z prof. Zbigniewem Gertychem. Łączy nas znajomość zawodowa. On jako sadownik
pracował kiedyś w Kórniku w tej samej
placówce co ja, a obecnie obaj jesteśmy członkami Komitetu Nauk Leśnych.
###
Europejska unia masonów
W czerwcu 1993 w Strasburgu
nastąpiło porozumienie lóż nieregularnych Wielkiego Wschodu Francji (GDdF) i
Wielkiej Loży Francji (GLdF). Opracowano wspólną deklarację ideową i powołano
Europejską Konferencję Wolnomularską. Weszły do niej też GO Belgii, GO Węgier,
oraz loże podległe GOdF 5 czeskich, 7 polskich, 4 rosyjskie i po jednej z
Bułgarii, Słowacji, Łotwy, Ukrainy i Serbii. (Ars Regia 1994, nr. 1(6), str. 133).
###
Rotarianie
Wśród członków klubu Rotary w Lublinie wymienieni są
Grzegorz Leopold Seidler b. rektor UMCS,
Krzysztof H. Wojciechowski, Alojzy Leszek Gzella, Leszek Kolek, i ks.
Ryszard Jurak, proboszcz parafii na Czubach. Referat w klubie miał red. Maciej
Iłowiecki (Słowo Powszechne 24.X.90).
W Łodzi do rotarian należą Andrzej
Raiter, prof. Jerzy Kroh i Wawrzyn Andrejew obecny prezydent klubu (Dziennik Sieradzki 25-26.II.95).
W Poznaniu rotarianie mają nowego
prezydenta. Jest nim prof. Jacek Fisiak, b. minister oświaty. Przed nim byli
kolejno Gerard Strabuszyński, Zbigniew Młynarek, Adam Smorawiński, Henryk Helak
i Edmunt Flaczyk (prezes Pozmeatu). Członkami są też Włodzimierz Łęcki
(wojewoda), Tomasz Kayser (wiceprezydent), Aleksander Tecław, Marian Szymański,
Franciszek Pospiech i Roman Szperliński (Dziennik
Poznański, Magazyn 23.VI.95).
Z okazji 90-lecia Rotary
International w Olsztynie pokazały się afisze ze spisem olsztyńskich rotarian
wraz z funkcjami jakie tam pełnią. Z gazetki w witrynie sklepu na rogu ul. 1
maja i Al. Piłsudskiego spisano następujące nazwiska: (Kursywą podane są informacje
o tym kim są ci ludzie pochodzące z innych źródeł). Kazmierz Adamski; Jacek
Błoniecki; Piotr Borkowski, dyrygent; Antoni
Celmer, b.prezydent 91-92; Romuald Centkowski, właściciel Cent-Betu; Sławomir Chlebus, prezydent; Kazimierz
Chojnowski; Adam Czmuda, wiceprezydent elekt 96-97, właściciel firmy produkującej znaki drogowe; Piotr Czułowski,
sekretarz; Jan Dębek, prezes Stomilu;
Jerzy Ejmont; Andrzej Feruga, prof. ART,
drobiarstwo; Ireneusz Iwański, dziennikarz,
prezes Radia Olsztyn; Jerzy Jaupro; Wojciech Jeżowski, skarbnik, dyrektor Zakładów gazowniczych; Henryk
Kamiński, właściciel sieci hurtowni
spożywczych Ditmar-Kar; Bohdan Kurowski, b.prezydent 92-93, b. redaktor Posłańca Warmińskiego;
Stanisław Kwieciński, dyrektor Budimexu w
Olsztynie; Andrzej Lesiński, ksiądz w
parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa; Janusz Lewandowski; Janusz Lorenz,
wojewoda olsztyński; Leszek
Niedzielski; Jan Pierzkała, dyrektor
Olsztyńskiego Przedsiębiorstwa Instalacji Sanitarnych i Elektrycznych OPISIE;
Aleksander Reisch; Ryszard Rudnicki; Andrzej Ryński, prezydent Olsztyna; Jan Skabara; Stanisław Sosek architek, właściciel biura "Sosek i
Sosek"; Aleksander Stankiewicz, właściciel
luksusowego zakładu fryzjerskiego "Alek"; Andrzej Strot; Tomasz
Śrutkowski, redaktor naczelny Gazety
Olsztyńskiej; Stefan Tkaczyk, Marek Turkowski, prezydent elekt 95-96;
Stanisław Waszkiewicz; Franciszek Wenta, b. prezydent 90-91; Jan Wieczorek,
mistrz ceremonii, właściciel firmy
budowlanej "Więźba"; Wojciech Wrzecionkowski, prawnik, założyciel komitetu obrony
lokatorów; Czesław Zabiełło.
W czasach PRL wszystkie liczące się
funkcje obsadzała nomenklatura PZPR. Teraz podobną rolę odgrywają rotarianie.
###
Lwy
Tomasz Patora podaje w Gazecie Łódzkiej (23.V.94), że w Łodzi
powstał Lion's Club. Wymienia jako członka Andrzeja Ziaję.
###
YMCA i YWCA
Polska YMCA w Łodzi sponsorowała
wybory "Miss Nastolatek '94" (Dziennik Sieradzki XII.94). Premier
Oleksy, na spotkanie 25.VIII.95 z kobietami katolickimi w sprawie konferencji w
Pekinie jako jedyną organizację młodzieżową zaprosił przedstawicielki YWCA
(informacja telefoniczna w URM w dniu 24.VIII). Ostatecznie udało się podstępem
wcisnąć na to spotkanie przedstawicielkę Młodzieży Wszechpolskiej.
###
Katalog Prasy i Wydawnictw Katolickich
Wydawnictwo "Kerygma"
Lublin, wydało w 1994 r. książkę J.J.Bojarskiego i A.L.Gzelli pt. "Katalog
prasy i wydawnictw katolickich". Książka ma słowo wstępne bpa Bolesława
Pylaka, ordynariusza lubelskiego i Imprimatur
bpa Ryszarda Karpińskiego. Nihil obstat
dał bp. Leon Dyczewski, cenzor książki. Jak podano wyżej Alojzy Leszek Gzella
jest członkiem lublińskiego Rotary. W doborze tytułów posługuje się następującą
definicją pisma katolickiego: "Przede wszystkim dobre i ciekawe, bo
szukające prawdziwych odpowiedzi na ważne pytania". Wśród prezentowanych
pism znajduje się "Opoka w Kraju"
z ilustracją pierwszej strony nr. 2. W opisie jednak jest mowa o piśmie "Opoka" ponoć wydawanym przez ASK
"Soli Deo" pod redakcją
Remigiusza Kobierskiego. Jest to oczywista pomyłka, nie wiadomo więc, które
pismo odpowiada powyższej definicji, Opoka
czy Opoka w Kraju.
###
Nowe książki które polecam.
Ks. Michał Poradowski "ródła nowoczesnego ekumenizmu i Trybalizm" 1995,
Wyd. "Armel" ul. Stare Jatki 24, Wrocław. Autor ostrzega przed
wynikającym z nadgorliwości ekumenicznej wprowadzaniem do Kościoła elementów
obcych nie nadających się do uświęcenia.
Ks. dr Félix Sardá y Salvany "Liberalizm jest grzechem" Wyd. Wers, skr.
poczt. 59, 60-962 Poznań. Dzisiaj wielu katolików sądzi, że liberalizm może być
wybawieniem od obecnych kłopotów. To XIX-wieczne ostrzeżenie przed nim jest
bardzo potrzebne.
Robert L. Sassone "Kontrola populacji?" Wyd. Human Life
International, ul. Jaśkowa Dolina 47-2, 80-286 Gdańsk. W przystępnej formie
pytań i odpowiedzi autor ukazuje zakłamanie światowej polityki ludnościowej.
William T. Still "Nowy porządek świata - odwieczny plan tajnych
towarzystw", Wyd. Wers, skr. poczt 59, 60-962 Poznań. Książka omawia
zakulisowe działania zmierzające do opanowania świata przez zorganizowany
antykościół.
Ks. Andrzej Zwoliński "Katolik i polityka". 1995. Wyd.
"Gotów". Do nabycia u autora, ul. Kopernika 9, 31-034 Kraków.
Katolikom nie wolno stronić od polityki, inaczej opanują ją wrogowie Kościoła.
Opoka w Kraju, nr. 1-10, zostały wydane przez Wyd. Nortom w formie
książkowej pt. "Nie przemogą! -
antykościół, antypolonizm, masoneria". Teksty są uporządkowane
tematycznie, a całość zaopatrzono w indeks nazwisk. Do nabycia u wydawcy, N.
Tomczyka, ul.. Sanocka 15/17, 53-304 WROCŁAW.
Spis rzeczy
Ekologia
zagrożeniem
................................................................................ 1
Z
nauczania Feliksa Koneczneg: Dwa naczelne szeregi pojęć .................... 7
Notatki:
..................................................................................................... 7
Maranatha
jako mantra 7, Reprymenda 8, Odpowiedzialność za grzech 9, Podpis 9,
Euroregiony 9, Ufny minister 9, Wartość umów z Niemcami 9, Ofiara winna 10, Ks.
Jankowski 10, Marzenie o normalności w stosunkach z Żydami 11, O normalność
Żydów 12, Państwo żydowskie na Lubelszczyźnie 13, Uniwersalizm wolnomularski
14, Europejska unia masonów 14, Rotarianie 14, Lwy 15, YMCA i YWCA 15, Katalog
prasy i wydawnictw katolickich 15, Nowe książki które polecam 15.
_____________________
Opoka w Kraju jest rozsyłana za darmo do osób, które chcę by ją
miały, w tym do wszystkich biskupów. Osobom, które mi pomagają i dzięki którym
wzrasta krąg moich odbiorców, wyrażam serdeczne Bóg zapłać - pozostaną
anonimowe. Wszystkich zachęcam do przedruków, do powielania pisma metodą
kserograficzną i handlowania nim. Ta praca jest dla mnie największą pomocą. Prenumeraty nie prowadzę.
Maciej Giertych
_______________________________________________________________
Konto: Opoka w
kraju PKO-bp I oddz. Poznań, nr.
63513-746360-136